Gdy pojawia się trudna sytuacja, taka jak teraz, niepewność, zagrożenie -to większość kobiet reaguje w określony sposób.
Boi się. Martwi. Stresuje. Porzuca swoje plany. Zniechęca się. Mnoży czarne scenariusze. Zaczyna mieć problemy ze snem. Wpada w negatywną spiralę.
Ja też tak kiedyś reagowałam.I sprawiało to, że czułam się jeszcze gorzej. Płynęłam jeszcze bardziej. Nakręcałam się i stresowałam jeszcze mocniej.
Wszystko do czasu gdy pewien mądry znajomy zapytał się mnie: po co to robisz? Pytanie wydało mi się totalnie absurdalne i zaniemówiłam!
No jak to po co to robię? – wybuchnęłam! Jest źle, będzie jeszcze gorzej, traktuję poważnie swoje życie i przeżywam obecną sytuację!!! Muszę być przecież przygotowana na najgorsze…
Mówisz, że traktujesz poważnie swoją sytuację tak? -powtórzył moje słowa i wkurzył mnie tym jeszcze bardziej.
Tak, bardzo poważnie! Nie widzisz jak to przeżywam i się denerwuję? zapytałam podniesionym głosem.
Ale co z tego przeżywania i bania się wynika? – zapytał.
Zagotowałam się jeszcze bardziej, ale odpowiedzieć na to pytanie nie potrafiłam.
Gdy emocje mi opadły i odtworzyłam tą całą rozmowę w głowie – dotarło do mnie, że nie wynikało nic. Wielkie puste NIC. Że nieważne jak bardzo się martwiłam, ile niepokojących wiadomości przeczytałam, jak wysoki był mój poziom stresu- nic się nie zmieniało!
A ja po prostu reagowałam tak jak mnie NAUCZONO reagować, jak wszyscy dookoła i nie wiedziałam, że można zareagować w inny sposób. Zanim opiszę Ci jak wygląda drugi sposób reagowania – prośba abyś podeszła do tego z otwartą głową i nie zachowała się tak jak ja kiedyś 🙂 Bo jeśli włączą Ci się emocje – niczego nowego się nie nauczysz, co najwyżej pozłościsz się trochę w myślach.
Wytłumaczę Ci drugi sposób na bazie pierwszego i mam nadzieję, że zobaczysz wtedy oczywiste korzyści.
W pierwszym sposobie angażujemy mnóstwo negatywnych emocji i stresu, ale nie podejmujemy żadnych konstruktywnych działań. W drugim sposobie – odkładamy emocje na bok i energię, która nam dzięki temu pozostaje angażujemy w szukanie rozwiązań i zdrowe podejście.
W pierwszym sposobie jesteśmy bierne, w drugim przeciwnie – aktywne, szukamy tego co możemy zrobić aby poczuć się lepiej. W pierwszym czujemy się ofiarą sytuacji, czekamy na to jak sprawy się rozwiną i spodziewamy się najgorszego. W drugim NIE GODZIMY się na to aby emocje ciągnęły nas w dół i przejmujemy nad nimi kontrolę.
W pierwszym czujemy się bezradne, jak ktoś, kto nie ma żadnego wpływu na swoje życie ani kontroli. W drugim budzi się w nas duch walki i jesteśmy gotowe stworzyć rozwiązanie, nawet jeśli go teraz nie ma!
W pierwszym jest poddanie się, w drugim mobilizacja. W pierwszym mówienie, że jest źle i nic się z tym nie da zrobić, w drugim mówienie, że jest źle I PYTANIE CO MOGĘ Z TYM ZROBIĆ?
W obu przypadkach twierdzimy, że traktujemy sytuację poważnie, ale w pierwszym nasza poważność sprowadza się do POWAŻNEGO nakręcania swojego stresu, w drugim do POWAŻNEGO SZUKANIA ROZWIĄZANIA i tego aby poczuć się lepiej.
Widzisz różnicę w podejściu i tym co z niego wynika?
Pomyśl ile mogłabyś zyskać gdybyś nauczyła się reagować w drugi sposób! I gdyby wtedy gdy coś trudnego się dzieje, zamiast stresu i paraliżu, włączała Ci się MOBILIZACJA i mentalna siła.
Brzmi zachęcająco?
To zacznij uczyć się drugiego podejścia, zamiast ciągle cierpieć z powodu pierwszego! Tego można się nauczyć, o ile się chce oczywiście.
Zacznij od uspokojenia głowy i emocji, choćby przy pomocy tappingu. Następnie zacznij lepiej wybierać to na czym się skupiasz i jakie znaczenie temu nadajesz. Następnie zacznij zadawać sobie mądrzejsze pytania (zamiast- co będzie jeśli najgorszy scenariusz się spełni? zapytaj-co mogę zrobić aby poczuć się bezpieczniej? jaką jedną rzecz mogę zrobić aby było lepiej?)
Lepszego sposobu reagowania można się nauczyć. W sytuacjach takich jak obecna – to bardzo pomaga zachować wewnętrzny spokój.
Ma to dla Ciebie sens?
pozdrawiam,
– Ania Witowska
3 komentarze. Zostaw komentarz
Ma sens, spróbuję Aniu
wielokrotnie działałam według pierwszego schematu, ale uczyłam się drugiego scenariusza i już miałam nadzieję, ze emocje i niemoc nie mają nade mną władzy. Teraz weszłam w taka sytuację, że jednocześnie jestem bierna ale też aktywna i szukam tego co mogę zrobić aby poczuć się lepiej. Jednocześnie czuję się ofiarą sytuacji, czekam na to jak sprawy się rozwiną i spodziewam się najgorszego oraz nie godzę się na to aby emocje ciągnęły mnie w dół i przejmuję nad nimi kontrolę. Czuję się bezradna, ale mam też ducha walki i jestem gotowa stworzyć rozwiązanie.
I dalej stop!
Zacięłam się jak stara, zdarta płyta… ( dosłownie , bo mam na karku 60 lat) , tylko panika i strach i złość…
ciężko mi się odnieść 🙂 ja widzę to prosto, albo jesteś aktywna, albo bierna… nie ma 2 w 1 😉