Odczuwasz emocjonalny dyskomfort? To bardzo dobrze! Sprawdź dlaczego…

24 komentarze

Dzisiaj będzie o dyskomforcie (nie mylić z dołem), bo wiele osób źle go interpretuje i zaprzepaszcza szansę na poprawę swojego życia.

Zacznijmy od tego co to jest dyskomfort i jak rozpoznać, że go odczuwasz. Dyskomfort to uczucie wewnętrznej niewygody, które sprawia, że czujesz się: dziwnie, niezręcznie, niewygodnie, nie wiesz co z tym zrobić i chciałabyś jak najszybciej ten stan zakończyć. Często towarzyszy temu uczucie problemu ze znalezieniem sobie miejsca i chęć ucieczki od myśli, które masz w głowie i tego jak się przez nie czujesz.

I właśnie te objawy sprawiają, że staramy się dyskomfortu za wszelką cenę uniknąć, a gdy się już pojawi – zakończyć go jak najszybciej.

Błąd! Bo dyskomfort to: 

1. objaw kontrastu, który w Twojej głowie zachodzi i tego, że ścierają się pewne stare założenia i widzenia świata z nowym.

2. objaw na to, że poszerza się Twoja strefa komfortu i zbliżasz się do tego na czym Ci zależy

3. objaw tego, że Twoje chcenia ścierają się z Twoimi ograniczeniami, to kim do tej pory byłaś z tym kim chcesz się stać i jeśli wytrzymasz – nagroda będzie warta ceny!

4. dowód na to, że praca, którą nad sobą robisz przynosi efekty i właśnie się coś w Tobie przerabia

5. szansa, że odkryjesz coś naprawdę dużego, co jest źródłem Twojego utknięcia i niemożności aby pójść do przodu

6. znak nadchodzącego przełomu, o ile oczywiście wytrzymasz

Niewiele z nas potrafi spojrzeć na dyskomfort z tej strony i dostrzec jaką moc zmiany na lepsze w sobie niesie!

Co więc zrobić zapytasz, gdy czujesz że jeszcze chwila i zwariujesz, bo jest Ci tak niewygodnie, bo nie wiesz co będzie dalej i masz ochotę od tego uciec?

Ja stosuję kilka prostych zasad 🙂

Po pierwsze: przypominam sobie co przełom oznacza i powtarzam sobie w w głowie myśl: wytrzymam, bo chcę lepszego! I drugie: ciekawe do czego dobrego mnie to zaprowadzi?

Po drugie: obserwuję siebie i to co do mnie przychodzi i staram się dostrzec wskazówki, połączyć kropki i zaliczyć momenty „aha”

Po trzecie: jestem dla siebie dobra i zwalaniam moje życiowe tempo. Daję czas dyskomfortowi i pozwalam aby mnie prowadził. Napiszę więcej, ja mu się poddaję i pozwalam aby w mojej głowie się „mieliło”

Po czwarte: robię więcej list wdzięczności, więcej medytuję, więcej piszę w moim zeszycie. Te praktyki pomagają przetrwać gdy jest Ci ciężko i niewygodnie, gdy chce Ci się płakać, gdy czujesz, że przechodzisz przez coś tak wielkiego, że chyba Cię zabije tym razem (zapewniam, nie zabije!)

Po piąte: cierpliwie czekam aż się „przemieli”, aż mój umysł przetrawi to nad czym pracuje i aż da mi zielone światło, że mogę iść do przodu. Powtarzam sobie w myślach: to jest dla mnie dobre, wiem, że obróci się na moją korzyść.

Koniec końców dyskomfort przechodzi, ja dostaję odpowiedzi i czuję jak symbolicznie wskakuję na wyższy życiowy poziom. Koniec końców, pomimo tego, że było to niewygodne, ja za każdym razem wiem, że było warto, bo moje możliwości i opcje się poszerzyły, bo puściłam coś, co mnie ograniczało i bo zawsze, zawsze bez wyjątku, po takim doświadczeniu przychodzi nagroda.

Dlatego od dzisiaj nie uciekaj od dyskomfortu, ale pozwól mu działać, bo jeśli wytrzymasz, on przepuści Cię do kolejnej życiowej klasy.

pozdrawiam,

Ania Witowska

p.s. co najbardziej do Ciebie trafiło z tego tekstu?

24 komentarze. Zostaw komentarz

  • Agnieszka Górska
    26 września 2018 12:43

    Rewelacyjny wpis! Nigdy nie myślałam w ten sposób o dyskomforcie!

    Odpowiedz
  • A ja do te pory uciekałam od dyskomfortu bo wydawał mi się czymś złym, Ania otwierasz oczy! Jak się cieszę, że Cię znalazłam!

    Odpowiedz
  • Tak ważny wpis w drodze do poznania samego siebie. Trudno jest wybrać fragment, który najbardziej do mnie trafił. Jest w nim tyle oczywistych prawd…z których dotychczas nie zdawałam sobie sprawy?

    Odpowiedz
  • Ciekawe podejście do dyskomfortu 🙂 Sama czasami go lubię, a czasami nie. Dlaczego? Ponieważ czasami mnie zwyczajnie po ludzku drażni, męczy mnie sytuacja, ale innym razem jest ok, motywuje do działań, do zmian, poprawek.

    Odpowiedz
  • Aniu, bardzo potrzebny wpis. Szczery i merytoryczny jednocześnie. I akurat bardzo zarezonował z moją obecną sytuacją i odczuciami. W oczekiwaniu na nagrodę…

    Odpowiedz
  • Aniu trafiłaś w samo sedno : akurat przeżywam bardzo trudną sytuację, dyskomfort jest tak duży że aż trudno to opisać, myśli drążą i nie dają spać ani odpoczywać. Jak więc funkcjonować w takim stanie, albo jak długo? I skąd będę wiedziała że zielone światło się zapala? Dziękuję Ci za ten tekst, wskazówki bardzo mi się przydadzą.

    Odpowiedz
    • Dominiko, dokładnie tak jak opisałam… podchodź do jednego dnia na raz, powtarzaj sobie w myslach „dam radę” i „wiem, że stoi za tym coś dobrego”… Ile czasu dyskomfort potrwa? Nie ma zasady… Można tkwić w nim tygodniami, ale zapewniam – nie zabije Cię 🙂 Z własnego doświadczenia wiem, że im szybciej się temu „poddasz” i stwierdzisz, że niech się dzieje… tym szybciej się poukłada w głowie 🙂 uściski!

      Odpowiedz
  • Otworzyłaś mi oczy na pewne kwestie 🙂

    Odpowiedz
  • Najważniejsze przetrzymać okres dyskomfortu i nie poddać się. Jakaż potem jest wspaniała nagroda i radość. Właśnie coś takiego przeżyłam w tym miesiącu. Jestem z siebie dumna, że udało mi się.

    Odpowiedz
  • Trzeba iśc na wojne z umysłem 🙂 do boju 🙂 dziekuje Aniu za inspirujący materiał

    Odpowiedz
  • Dziękuję Aniu za ten tekst teraz wiem jak sobie z tym radzić strasznie mi to przeszkadzało zajmowało moje myśli i niszczyło teraz wiem jak należy to przetrwać

    Odpowiedz
  • Drukuję, wieszam na ścianie i oczywiście stosuję!

    Odpowiedz
  • Dziękuje Aniu za ten wpis, teraz rozumiem mój dyskomfort i wiem, że przetrwam.

    Odpowiedz
  • Kurcze jestem w szoku, że tak można do tego podejść 😀 super, dzięki ! Bardzo ciekawy wpis i podejście, pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz
  • Już wiem, że wytrwam. Dziękuję Aniu ❤️ takie podejście do dyskomfortu dodaje mocy ❤️

    Odpowiedz
  • Świetny text Aniu. Już co nie co wiedzialam o dyskonforcie ale przypomnienie sobie tego wszystkiego nie zaszkodziło ?

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.
Aby kontynuować, musisz zaakceptować warunki