3 kroki, które pomogły mi ruszyć do przodu

3 komentarze

Bardzo często słyszę pytanie: co pomogło mi na początku ruszyć do przodu? Co dokładnie zrobiłam aby przełamać się i rozpocząć drogę zmiany?

Jak wracam pamięcią do początków, to pamietam trzy takie kroki. Podzielę się nimi, może Tobie się przydadzą dzisiaj?

Pierwsza rzecz pozornie była łatwa, ale łatwa tylko z nazwy. Aby ruszyć do przodu, musiałam przyznać się sama przed sobą, że to jak myślę, to co wiem i to co robię, po prostu nie działa! I pamiętam jak dzisiaj, że starałam się odsunąć ten moment jak najdłużej w czasie, bo byłam przerażona. Przerażona tym, że nie wiem co dalej… Przerażona tym, że czułam jak grunt pod nogami mi się usuwa… Przerażona, że obiecywałam sobie, że „ja nie będę tak żyła” i właśnie tak żyłam! Przerażona tym, że to na czym opierał się mój dotychczasowy świat – rozpadało się na kawałki.

Po raz pierwszy wtedy usłyszałam, że to nie świat spiskuje przeciwko mi, ale ja sama sobie te wszystkie niefajne sytuacje tworzę. Że mój poziom zarobków nie jest odbiciem moich chęci ani blond włosów, ale wartości, którą wnoszę. Że to nie ludzie źle mnie traktują, ale ja sama, a oni tylko to odbijają. Że to nie ktoś jest odpowiedzialny za moje szczęście, ale ja sama.

Było mi trudno zaakceptować te nowe prawdy i miałam nadzieję, że te stare jednak jakimś cudem zaczną działać. Przedłużałam moment konfrontacji, twierdziłam, że nie mam czasu się tym zająć, że kiedyś o tym pomyślę.

Jak się domyślasz kiedyś nie chciało samo nadejść. I gdy dotarło do mnie, że minęło kolejne pół roku, a ja w kółko mówię, że zmienię, a nie zmieniam, w kółko robię to samo, czuję to samo i mam te same efekty wkurzyłam się sama na siebie i powiedziałam DOŚĆ! To był moment kiedy coś pękło we mnie i po prostu poczułam, że mam dość własnych wymówek i, że jeśli naprawdę nic nie zmienię, to nadal będę nieszczęśliwa.

Jak się domyślasz to był przełomowy moment.

Zamiast dalej przymykać oczy, otworzyłam je szeroko. Zamiast myśleć, że no przecież nie jest tak źle, zobaczyłam jak jest naprawdę.

Gdy zobaczyłam to czego wcześniej nie chciałam widzieć, jak dalekie moje życie jest od tego jakie chciałam aby było i, że praktycznie nie mam pomysłu jak je zmienić (tylko marzenie, że się samo zmieni) – postawiło mnie to do pionu! Obudziło mnie także, bo zrozumiałam ile czasu wcześniej zmarnowałam: czekając, odsuwając to w czasie, licząc na to, że się jakoś poprawi!

I to właśnie ta świadomość zmarnowanego czasu pchnęła mnie do drugiej rzeczy – czyli słuchania non-stop tego co mówią ludzie, którzy odnieśli sukces! Uznałam, że skoro oni są szczęśliwi, zadowoleni z siebie i żyją beztroskim życiem – to muszą wiedzieć coś czego ja nie wiem. I, że jeśli będę ich słuchać, to podłapię to jak myślą, gdzie chodzą, co czytają i na podstawie czego podejmują decyzje.

Im więcej słuchałam (niektóre rzeczy po kilkadziesiąt razy), tym bardziej mój umysł oswajał się z tym! Na początku miałam problem aby się z nowym podejście do życia utożsamiać, ale z każdym kolejnym razem mój umysł uczył się, stwierdzał, że zaczyna to znać i uwaga – akceptować!

Po kilku miesiącach słuchania zaczęłam wyrażać inne opinie, reagować inaczej w codziennych sytuacjach, myśleć zdaniami zasłyszanymi u innych, ale co najlepsze, zaczęłam wierzyć w to, że ja, zagubiona i niepozorna Ania też mogłabym wyjść na prostą!

Cały czas siedziało mi w głowie, że zmarnowałam już masę czasu i, że szkoda mi go na dojrzewanie do działania, dlatego do kroku trzeciego, czyli do konkretnych działań przeszłam szybko. Czy się bałam? Jak cholera! Tego, że zawiodę samą siebie, że będę jedyną osobą, której nic nie pomoże, że się rozczaruję… ale powiedziałam sobie wtedy jedno zdanie:

jeśli nie odważysz się i nie spróbujesz – nie przekonasz się jak będzie!

I dlatego zamiast dalej karmić moje strachy i inwestować w demony w mojej głowie, zainwestowałam w siebie. Okazało się, że oczy mi się jeszcze bardziej otworzyły i, że zaczęłam rozumieć co mną kieruje, jak to działa i jak to zmienić.

I dzielę się dzisiaj z Tobą tamtymi emocjonalnymi chwilami, abyś zrozumiała:

że czas kiedy stoisz w rozkroku i nie podejmujesz decyzji – to czas stracony

że im szybciej zrobisz życiową inwentaryzację – tym szybciej będziesz mogła skorygować to co dzisiaj Cię blokuje i Ci nie działa

że bycie szczerą ze sobą nie zabija, wręcz przeciwnie – wyzwala

że jeśli to w co dzisiaj wierzysz – nie działa, działać nie zacznie

że można się nauczyć inaczej myśleć – słuchając i obserwując ludzi, którzy sobie dobrze radzą

że Twój umysł jest w stanie przyjąć nowe treści i uczynić z nich Twoją nową normalność

I tego właśnie Ci życzę! Nie marnuj bezpowrotnie kolejnego pół roku, aby obudzić się w grudniu i żałować, że nie zrobiłaś tych kroków wcześniej.

-Ania Witowska

P.S. Jeśli chcesz tak jak ja kiedyś zacząć uczyć swój umysł nowego myślenia – sięgnij po Pozytywne Nagrania do sluchania tu.

foto:Mike Szczepański/Unsplash

3 komentarze. Zostaw komentarz

  • Marta Mikulska
    28 maja 2019 07:52

    Tak jakbym o sobie czytała, cały czas czekam i boję się zacząć, a czas leci…

    Odpowiedz
  • Gratuluję Pani podjęcia działania. Sama również przez długi czas nie potrafiłam dostrzec, że to, co robię, nie jest korzystne dla mnie. Pewnego razu, całkiem przypadkowo trafiłam na szkolenia menedżerskie, które otworzyły mi oczy. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że udało mi się ruszyć z miejsca. Życzę Pani dalszych sukcesów!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.
Aby kontynuować, musisz zaakceptować warunki