Znasz to uczucie, gdy wiesz, że masz coś zrobić, ba! gdy nawet chcesz coś zrobić, ale chcenie swoje, a opór fizyczny lub mentalny swoje? Im dłużej czekasz, tym trudniej się zabrać, a co gorsza samo myślenie o tym, że powinnaś zrobić, a nie robisz męczy i wywołuje poczucie winy…
Ja tak miałam wczoraj… Normalnie byłam skłonna nawet za sprzątanie się zabrać niż za zaplanowaną rzecz… Blokada totalna! Koniec końców sytuację udało mi się opanować, to co miałam zrobić – zrobiłam i pomyślałam, że podzielę się z Tobą moimi sposobami, może pomoże?
Sposób pierwszy:
pomyśl o nagrodzie i o tym co zyskasz robiąc TĄ rzecz. Może to będzie poczucie ulgi, święty spokój albo duma z siebie i zadowolenie? Może to będzie porządek, finansowa korzyść albo nawet świadomość, że dałaś radę i nie odpuściłaś? Cokolwiek to jest, nazwij te korzyści i sprawdź, czy na tyle Cię motywują aby wstać i zrobić.
Sposób drugi:
pomyśl o karze jaka Cię spotka jeśli TEJ rzeczy nie zrobisz. Nikt nie lubi bólu ani kary i jest to naprawdę silna motywacja, bo jesteśmy w stanie zrobić wiele, aby tylko nieprzyjemności uniknąć. Może to będzie wstyd, może poczucie winy, może myślenie o sobie, że jestem do bani, bo znów zawaliłam? Może kara finansowa, może czyjaś krytyka, może wizja życia, które nie działa i Ty za nim stoisz? Cokolwiek to jest, nazwij te korzyści i sprawdź, czy na tyle Cię motywują aby wstać i zrobić.
Sposób trzeci:
to pewne zdanie, które wymyśliłam na własny użytek aby sobie pomagać i które ochoczo rozdaję dalej, może Tobie pomoże? Zdanie brzmi tak: za chwilę będzie po wszystkim! (czasami wstawiam minuty, np. za 5 minut będzie po wszystkim, za 10 minut będzie po wszystkim itp.)I dopowiadam sobie dalej, „no weź Anka, wytrzymasz!” Postawienie tematu w taki sposób sprawia, że czuję się głupio myśląc, że tak małej rzeczy nie mogę ogarnąć, a świadomość, że to tylko kilka minut i będzie po sprawie, sprawia, że temat wydaje mi się mniejszy i jestem w stanie przeżyć ten „wyimaginowany ból” związany z działaniem. Sprawdź czy na Ciebie działa!
Sposób czwarty
to sposób, o którym słyszałam u jakiejś anglo trenerki i polega na tym, że odliczasz od tyłu i startujesz! Tak jak w wyścigu! Mówisz sobie w myślach 5-4-3-2-1 i po prostu wstajesz i robisz. Zamiast myśleć zaraz, później, potem, nie teraz, stosujesz formę psychologicznej gry z umysłem i fundujesz mu odliczanie, a następnie dajesz komendę do startu! Sprawdź, czy to na Ciebie działa!
Sposób piąty:
to rozłożenie działania na tyci elementy, które są tak banalnie małe i niekłopotliwe, że aż głupio ich nie zrobić. Przykładowo: masz napisać pracę na studia i myśl o tym sprawia, że drętwiejesz. Zamiast skupiać się na tym postanów, że TYLKO OTWORZYSZ KOMPUTER. Jak otworzysz komputer i zobaczysz, że Cię nie zabiło, to może dasz radę jeszcze otworzyć worda? Skoro już otworzyłaś worda, to może zapiszesz ze dwa punkty? I tak można przesuwać i przesuwać aż zrobisz naprawdę kawał dobrej roboty!
Ja miałam rozpisać rozdziały do książki, ale przeniesienie się z wygodnej sofy do stołu i dokonanie dużego wysiłku intelektualnego wydawało się być PONAD moje siły. Stwierdziłam więc, że tylko przesiądę się do stołu 🙂 Jak przesiadłam się do stołu i umysł mi nie wyparował, to dałam radę poprzeglądać notatki. Jak przejrzałam notatki, to okazało się, że nawet są ciekawe i pojawiło mi się kilka pomysłów, które bez większego wysiłku zapisałam na kartce… Koniec końców, dałam radę popracować uczciwie ponad 3 godziny i wcale to nie było trudne! Kluczem w tym sposobie jest nadać ruch maszynie… czyli zrobić malutką rzecz! Od pozycji gdzie „nie robię i nic mi się nie chce”, ciężko jest przeskoczyć do „jestem w pełni aktywna i działam pełną parą”. Ale jeśli wprowadzisz takie malutkie elementy, to możesz zbudować osobiste momentum i nawet nabrać ochoty aby zrobić więcej! Sprawdź, czy to na Ciebie działa!
Szukanie sposób na własne utknięcie jest ważne, bo gdy odpuszczamy, to nie tylko nie robimy rzeczy, które są dla nas ważne, ale też leci nam w dół nastrój i nasza ocena własna.
Ciekawa jestem czy udało Ci się zmobilizować i ruszyć? Który sposób do Ciebie trafił? Daj mi znać w komentarzu proszę, chętnie przeczytam.
pozdrawiam serdecznie,
– Ania Witowska
P.S. Puścisz w obieg ten wpis? Może komuś jeszcze pomoże się dzisiaj poderwać?
12 komentarzy. Zostaw komentarz
Rozśmieszyłaś mnie Ania punktem piątym 🙂 Ja się napinam, że mało nie pęknę, a Ty z dystansem się śmiejesz ze swojej niemocy 🙂
Dystans do siebie pomaga ❤️
Aniu, o ile pierwszy i drugi sposob nie przemawiają do mnie, o tyle trzy pozostałe – najlepiej połączone to strzał w 10! Za chwilw bedzie po wszystkim, malutkie kroczki i 3…2…1… START! Super! Dziękuję za inspiracje!
Marlena, pierwszy i drugi to źródła naszej motywacji… bądź kompletnego jej braku…
Sposób 1 i 4 zupełnie na mnie nie działa. Pozostałe działają, wybieram w zależności od sytuacji 🙂 Czasem wybieram też własny sposób i sprawiam sobie mały ochrzan w stylu ” rusz te 4 litery” (do siebie trochę mówię mniej kulturalnie ?)
Wiem co masz na myśli ?
Sposób czwarty to „Reguła 5 sekund” Mel Robbins, ale jakoś to na mnie nie działa… Zazwyczaj sprawdza się piąty sposób, Aniu… ?, dzięki temu działam??
Nie chce mi się, to się przełamuję i pomalutku, małymi kroczkami realizuję kolejne zadanie… ?
Pozdrawiam Aniu i dziękuję ❤️
Aaaa no tak, teraz pamiętam, że to była Mel 🙂
Ja uwielbiam 1- przypomniec sobie jak sie czulam wczesniej gdy zrobilam cos i pokazalam samej sobie TAK! jestes tą fajną kobietą do której zmierzam….no ale jak jestem w dolinie to tylko 5-łancuch mini kroków i koniecznie pochwalenie sie za kazdy jeden
Ja stostuję sposób 4, tyle, że po prostu wstaję i robię bez odliczania, ale ta 2 opcja też jest ciekawa.
Moja prosta motywacja: „Im wcześniej zaczniesz tym wcześniej skończysz”
Piąteczka najbardziej do mnie przemawia, lecz pewnie na początek dobrze by mi zrobiła jedyneczka lub dwójeczka.