Niezależnie od tego jaki masz iloraz inteligencji, ile masz lat, doświadczeń czy też przezorności – możesz zaliczyć „symboliczny upadek”. Upadek, którego na zewnątrz nie widać, upadek, który wyniszcza się od środka i sprawia, że wydaje Ci się, że nigdy się nie podniesiesz…
Czasami to jest toksyczna relacja, która zapowiadała się dobrze, a koniec końców stała się Twoim osobistym więzieniem. Czasami to deprecha, której wczesne symptomy zlekceważyłaś, a która trzyma Cię teraz w szponach i nie pozwala się wyrwać. Czasami to długi, które zaczęły się od jednej nieprzemyślanej decyzji, od chęci aby coś załatać, poczuć odrobinę luzu, a teraz utknęłaś w spirali samo-nakręcających się zobowiązań. Czasami to ciężka sytuacja, która zaczęła się od jednego zdania, jednego kłamstwa, jednego postanowienia, które przyniosło ze sobą przykre konsekwencje, które płacisz do dzisiaj.
Gdy zaliczasz taki osobisty „upadek” oprócz tego, że on sam w sobie nie jest przyjemny – towarzyszy mu wiele emocji. Towarzyszy mu poczucie winy, że nie zadbałaś wystarczająco o siebie, że nie byłaś dość mądra, że nie przewidziałaś, nie wyczułaś ani nie uchroniłaś się. Za poczuciem winy idzie pełne ładunku emocjonalne samooskarżanie się, krytykowanie siebie, dowalanie sobie, samobiczowanie się, nielubienie siebie często wręcz ocierające się o nienawiść do siebie samej. Te wszystkie emocje i dialog powtarzany w głowie kilkanaście razy dziennie prowadzi do kolejnego etapu: do poczucia niemocy, braku nadziei, niemożności aby zobaczyć wyjście z sytuacji, sabotowania siebie, karania i często wchodzenia w zachowania typowe dla „syndromy ofiary”, a to prowadzi do kolejnych złych decyzji… i czucia się jeszcze gorzej…
Nie jest łatwo odbić się od powyższych stanów, ale jest to możliwe i można przerwać to zamknięte koło!
Pierwsze co możesz zrobić to przestać uciekać od prawdy. Jest źle, jest dół, upadłaś nisko, ale to nie jest ani koniec świata ani koniec Twojego życia. Ty poprzez złe wybory i zapomnienie o sobie w to się wpakowałaś i TY TAKŻE MOŻESZ SIĘ Z TEGO WYCIĄGNĄĆ! Nazwij rzeczy po imieniu, określ z czym się masz zmierzyć i powiedz sobie głośno „trudno, jest jak jest, nie wiem jeszcze jak, ale to ogarnę”. To na początek wystarczy i od tej decyzji wszystko się zaczyna.
Drugie co możesz zrobić to WYBACZYĆ SOBIE! Może i nie zachowałaś się zbyt mądrze, ale W TAMTYM czasie wydawało Ci się to najlepszym rozwiązaniem. Dość już siebie ukarałaś i wycierpiałaś, czas spróbować innego podejścia. I ten krok jest o tyle ważny, że bez wybaczenia sobie ciężko jest zacząć myśleć inaczej i traktować siebie inaczej… A traktując siebie źle – nie odbijesz się od tego jak jest, jak się czujesz i rozwiązania pozostaną poza Twoim zasięgiem.
Trzecie co możesz zrobić to zacząć traktować siebie z szacunkiem na który uwierz mi zasługujesz. To, że coś zawaliłaś nie znaczy, że nie zasługujesz na poważanie i godne podejście. Jeden błąd czy upadek, niezależnie od tego jak wielki, czy jak długo trwający NIE PRZEKREŚLA ani Ciebie jako człowieka ani tego wszystkiego dobrego co zrobiłaś. Ale to Ty najpierw musisz to dostrzec i prawo do szacunku sobie dać.. A jak je dasz – to przestaniesz pozwalać sobie samej i innym na złe traktowanie.
Czwarte co możesz zrobić to określić co czujesz w danym momencie i postarać się poczuć ciut lepsze emocje. Przykładowo jeśli czujesz beznadzieję, spróbuj poczuć złość, która pozornie wydaje się być złą emocją, ale w odniesieniu do bycia znieczuloną jest o niebo lepsza, bo przywraca Cię do żywych i zaczynasz czuć ponownie. Jeśli czujesz poczucie winy – zalej to wybaczeniem, smutek – pomysłami i otwartością, zagubienie – gotowością na szukanie rozwiązań. I tu ważne, nie próbuj z poziomu niskich emocji przeskoczyć do euforii, ekscytacji i szczęścia, bo jest to niewykonalne i próbując to zrobić – będziesz pogarszała swój stan myśląc, że coś jest z Tobą nie tak, a uwierz mi, to normalne.
Piąte co możesz, a właściwie powinnaś zrobić to określić jak chcesz zmienić obecną sytuację i jakie kroki masz podjąć. I tu kolejna uwaga – pamiętaj, że wypadłaś z wprawy w działaniu, więc nie rzucaj się na wielgachne decyzje, bo mogą Cię przygnieść. Zrób jedną małą rzecz, jedno działanie, przeżyj ten dzień, a jutro znów zrobisz kolejne rzeczy i tak krok po kroku wyciągniesz się z tego jak dzisiaj jest.
Oprócz tego ODRZUĆ WSTYD i znajdź kogoś kto stanie się dla Ciebie wsparciem w tym procesie. Kogoś, kto nie będzie z Tobą załamywał rąk, ale skopie Ci tyłek i pchnie do kolejnych działań. Czasami wystarczy dobra przyjacielska dusza, czasami potrzebna jest profesjonalna pomoc, jedno jest jednak pewne – dość już bycia siłaczką i czas pozwolić sobie na czyjąś pomoc i wsparcie.
Upadki przydarzają się najlepszym. I nie, nie jest to frazes, ale cholerna życiowa prawda, załamanie na życiowym froncie może przytrafić się każdemu. Moja Droga Kobieto, czas wstać z kolan, otrzepać piórka i wrócić do żywych. Czas przypomnieć sobie kim jesteś, co jest w Tobie wartościowe, a z upadku wyciągnąć lekcje i dzięki niemu stać się silniejszą i mądrzejszą!
uściski,
Ania Witowska
7 komentarzy. Zostaw komentarz
Aniu, właśnie dziś potrzebowałam usłyszeć takie słowa. Po raz kolejny cudowny zbieg okoliczności, że akurat kiedy u mnie źle się dzieje ty dodajesz wpis, który tak bardzo pasuje do mojej sytuacji. Bardzo Ci za to dziękuję, jak zwykle mądre i ciepłe słowa 🙂
Dziękuję za ten wpis. Dzisiaj ta myśl we mnie zabrzmiała, że nigdy, nigdy do samego końca nie można się poddawać. Walczyć jak prawdziwy, dawny wojownik z honorem i duma ze swojego istnienia.Taka refleksja naszła podczas ogladania filmu, w ktorym indianie bronia swojej godności:))) I teraz przypadkowo trafiam na Twoje słowa. U mnie juz chodzilo o poddanie sie ostateczne, rezygnacje z siebie i tego życia. Do tego prawie od zawsze” na kolanach” i swój najgorszy wróg. Zmarnowany kawał życia.Można było przeżyć piękne rzeczy gdyby sie sie siebie samego nie sabotowało poprzez wstyd, poczucie gorszości, wybitną nieśmiałość i ucieczkę w leki nasenne.
Czytając każdy Pani wpis rycze przeokrutnie. Wszystko jest jakby o mnie.
Ja nie umiem nikomu tego powiedzieć….
Zawsze postanawiam koniec tego biore się za siebie, ale nic mi nie wychodzi, nie udaje się, a naprawdę bardzo sie staram….
Sylwia, samej często jest trudno… bo nie wiemy od czego zacząć, bo wszystko wydaje się jednakowo ważne, bo nie wierzymy, że damy radę i wytrzymamy… Nie twierdzę, że samej się nie da – da, ale jeśli regularnie „utykasz” i nie zabierasz się sama – zapraszam na zajęcia online, teraz 3go startuje Wewnętrzna Moc – idealny początek! Uporządkujesz życie, ustawisz priorytety, zmienisz myślenie, no i oczywiście Twoja osobista energia i Moc poszybują w górę! Tu przeczytasz więcej” http://kursy.kobiecypunktwidzenia.com/wewnetrzna_sila/
Dziękuję, tego potrzebowałam?
Jak się jest nikim życiowym zerem,to nic nie pomoże ?
Byc może wcześniej podejmowałaś decyzje, które doprowadziły do dzisiejszej sytuacji… ale to nie znaczy ze dalej tak musisz robić! Możesz przeciez zbudować umiejętności, przebudować charakter po to aby widzieć siebie inaczej… Odwagi kochana!