Wyobraź sobie, że budzisz się rano i czujesz się naprawdę dobrze.
Żadnego pośpiechu, gonitwy myśli, roztrząsania tego co było dzień wcześniej, żadnego nastawiania się jak dzisiaj będzie ciężko. Wyobraź sobie, że patrząc w lustrze przy myciu zębów patrzysz na siebie z sympatią i po prostu czujesz się dobrze we własnej skórze.
Wyobraź sobie, że reszta dnia układa się jeszcze lepiej. Wykonujesz pracę z którą, w której jest Ci całkiem miło, spotykasz ludzi, z którymi wymiany zdań Cię inspirują, a gdy w końcu nadchodzi wieczór czujesz, że to był naprawdę dobry dzień, że przyzwoicie go przeżyłaś, że posunęłaś się do przodu z tym na czym Ci zależy i, że jesteś z siebie dumna.
Zero dramy, doła ani czarnego scenariusza. Zero chęci aby przestać myśleć o tym jak żyjesz, kim jesteś i co dalej. Zero kłótni z bliskimi, dialogów w głowie ani poczucia porażka czy czucia się jak nieudacznik.
Brzmi jak scenariusz nierealnego filmu na poprawę humoru?
Zapewniam Cię, że nie. To opis tego jak powinien wyglądać normalny dzień.
Może się oburzysz i powiesz: to co, jeśli mój dzień różni się od tego to już normalny nie jest? Coś jest ze mną nie tak?
Uspokajam. Wszystko jest z Tobą tak. Tylko Twoja definicja „normalności” jest nazwijmy to inna…
Innymi słowy – nauczyłaś się kiedyś, że życie musi być ciężkie. Abo nudne. Albo nie dające satysfakcji. Albo pełne zranień itp. itd.
Wytrenowałaś się w tym czego się nauczyłaś i dzisiaj po prostu to odtwarzasz. Stało się to Twoją wersją tego co jest dla Ciebie NORMALNE.
„Normalnością” dla kogoś może być życie z pijanym mężem, który ubliża. Bycie tą trzecią w związku. Nienawidzenie siebie z wszystkimi tego konsekwencjami. Zamartwianie się i życie w strachu. Finansowa katastrofa i wieczny brak pieniędzy. Bycie źle traktowaną. Wieczny stres. Czy też życie w nienawiści.
I dla każdego kto patrzy z boku z normalnością to nie ma nic wspólnego, ale dla kogoś kto żyje takim życiem – to jedyna normalność, którą zna.
Zwrotu „normalny dzień” użyłam celowo.
Użyłam go po to aby Ci uświadomić, że że życie nie jest ani dobre ani złe, jest TYLKO konsekwencją naszych wyborów i wierzeń.
I użyję konkretnych przykładów abyś lepiej zrozumiała.
To, że dzisiaj Twoja głowa, myśli i emocje Cię przytłaczają – nie jest Twoją winą, ale efektem tego, że nikt Cię nie nauczył zarządzania tym, ani puszczania. Nikt nie pokazał Ci praktyk, które pozwalają się dobrze czuć. I dlatego trzymasz się przeszłości, pielęgnujesz urazy, straszysz sama siebie tym jaka straszna będzie przyszłość i dlaczego musisz się zabezpieczać, chronić i martwić na zapas.
To, że masz byle jaką pracę wynika z tego, że nie powiedziano Ci, że aby dobrze zarabiać – musisz być w czymś dobra. A to wynika z poznania siebie, ze zbudowania siebie i rozwinięcia swoich talentów. I te rzeczy PRZEKŁADAJą się na to jaką masz wartość na rynku pracy i czy dobrze Cię on wynagradza czy nie.
To, że godzisz się na byle jakie traktowanie wynika z tego, że brak Ci szacunku do siebie, który wynika z niskiej oceny własnej. Nie widzisz swojej wartości i dlatego na takie rzeczy pozwalasz.
To, że masz nudnawe życie też wynika z czegoś. Z tego, że nie chcesz planować, że jesteś bierna, że tego, że się nie rozwijasz, że nie tworzysz swojej rzeczywistości. Twoje podejście – tworzy Twoją normalność.
To jaką normalność mamy WYNIKA z tego: co wybieramy, w co wierzymy, na co zasługujemy i co tworzymy.
Jeśli więc patrząc na swoją dzisiejszą normalność nie jesteś z niej zadowolona – zacznij tworzyć nową!
Jak to zrobić?
1. Określ jakiej normalności chcesz
2. Wypisz co musisz zmienić w swoim myśleniu, podejściu, w blokadach aby nową normalność mieć.
3. A następnie wprowadź to w życie
Niezależnie od tego jaką normalność wybierzesz, pamiętaj o jednym: drama, nuda, byle jakość czy cierpienie są wyborem, a nie czymś na co jesteśmy skazane. Ekscytacja, przeżywanie, szczęście i spokój to także wybór. Ja biorę to drugie, a Ty?
Mi w tworzeniu fajnej normalności przepotężnie pomógł Tapping, zobacz TU
uściski,
Ania Witowska
3 komentarze. Zostaw komentarz
Zgadzam się z tym, że zostałyśmy wsadzone w ramy „wypada”, „tak musi być”, „nie ma wyjścia”, i inne tego typu schematy. Walczę z tym na co dzień, szczególnie po rozmowie z osobami już w podeszłym wieku, bo to im wpajano, że lepiej trzymać się znanego niż odważyć się zrobić ruch . Rezultat może być różny, ale nasze myśli kreują naszą rzeczywistość więc zamiast dusić się w nienormalnym normalnym życiu, trzeba porzucić strach i obawy, podjąć nawet ryzykowne działania , otworzyć się na zmiany i oddychać pełną piersią w naprawdę normalnym świecie. Każdy krok w tym kierunku się opłaca, bo inaczej rutyna stłamsi nasze marzenia i wyobrażenia o tym, że życie może być naprawdę piękne i nam przychylne, dać nam szanse rozwoju, doświadczania cudów . Z własnego doświadczenia wiem, że przychodzi taki moment w życiu, w którym miarka się przebiera i to nas pcha do postawienia wszystkiego na jedną kartę. Można też wybrać inną opcję, nie czekać aż się świat zawali tylko zacząć pracę nad sobą . Gdy poznamy siebie , wzrosną nasze oczekiwania i priorytety, a to już początek tego dobrego, co nadejdzie.
Poryczałam się. Bo moim marzeniem jest spokój, ale ciężko to zrobić nie mając wsparcia żadnego i brakiem funduszy .
sama sobie Kasia możesz być wsparciem… a pieniądze zawsze jakies się znajdzie… być może malutkie na początek, ale od tego też da się zacząć