To co napiszę może wiele z Was „zszokować”… a jeśli nie zszokować, to przynajmniej „otworzyć klapkę” i pokazać zupełnie inną perspektywę…
Jestem „notorycznym przegrańcem” 🙂 Osobą, która popełniła tak wiele błędów, której tak wiele razy nie wyszło, że przestało mi się chcieć to liczyć i pamiętać…
Prawda, która za każdą moją porażką (i wszystkich osób, którym w życiu wychodzi) stoi – jest dość prosta: nie da się bez błędów i nieudanych prób pójść do przodu!! Po prostu się nie da!
Nie da się nauczyć, nie da się oswoić strachu, nie da się pokonać siebie, nie da się zdobyć doświadczenia, nie da się zrobić czegoś większego, nie da się poczuć, że się żyje, po prostu się nie da….!
To, że coś nie wychodzi – nie jest wstydem, ani powodem aby się kurczyć w sobie! To, że się aktywnie poszukuje, że ponawia próby – nie świadczy o nas źle! To, że się podchodzi po raz „nty” i znów nie wychodzi nie sprawia, że stajemy się mniej wartościowi czy głupsi – jest dokładnie na odwrót!
To strach aby spróbować czyni z nas prawdziwych przegranych, bo nawet nie próbujemy… To obawa co pomyślą albo powiedzą inni sprawia, że utykamy w miejscu…
Dzięki każdej nieudanej próbie jestem tu gdzie jestem! Dzięki każdej „przegranej” śmieję się w nos temu, że muszę po raz kolejny spróbować. Dzięki tym wszystkim doświadczeniom bez powodzenia – mam więcej siły, mądrości i determinacji…
… no i nie obawiam się przyznać odważnie na głos, że setki razy mi nie wyszło 🙂
Pomyśl co by było gdybym zatrzymała się i stwierdziła, że jedna nieudana próba jest totalną porażką i aby się nie czuć podle nie spróbuję nigdy więcej…
Pomyśl co Ty sama sobie robisz odmawiając sobie prób, zdobywania wiedzy, konfrontowania się i przekonania się w końcu ile tak naprawdę możesz… Jak bardzo drzwi do świata możliwości Ci się otworzą gdy tylko zmienisz znaczenie słowa „porażka”…
Pomyśl… tfu -nie pomyśl – zrób dziś jedną rzecz, którą do tej pory bałaś się zrobić, bo niezależnie od wyniku, w obu przypadkach wygrasz: albo Ci się uda, albo staniesz się mądrzejsza!
Wstawaj – działaj – TERAZ!
Ania Witowska
2 komentarze. Zostaw komentarz
…pięknie napisane…ale czasami po stracie tego w co się bardzo wierzyło….wszystko staje się puste…
Bardzo trafiony post i idealny na moją obecną sytuację. Do niedawna miałam restaurację, spełnienie moich marzeń, mając meża i dwójkę dzieci pracowałam w niej od rana do wieczora 7 dni w tygodniu, ogarniałam dzieci, dom….ale niestety popełniłam po drodze kilka błędów i niestety z kilku powodów musiałam oddać restaurację… ból niesamowity. Ale……teraz wiem co szło nie tak, dlaczego skończyło się to tak a nie inaczej, jakie błędy popełniłam i WIĘCEJ ICH NIE POPEŁNIĘ. A to są lekcje ,których nie da nam żadne szkolenie, żadna rozmowa z bardziej doświadczonymi od nas….do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć, dorosnąć, trzeba coś przeżyć żeby nauczyć się czegoś 🙂 Będę miała jeszcze swoją ukochaną restaurację, w innym miejscu i innym czasie, tym razem nie popełnię tych samych błędów i przygotuję się zupełnie inaczej, bez pośpiechu i zbędnych emocji i aż takich poświęceń. 🙂 Takie porażki są potrzebne, dzięki nim się rozwijamy i uczymy.