Czy doświadczasz tej „niesprawiedliwości życiowej”?

3 komentarze

Dzisiejszy temat albo Cię zjeży albo da Ci duży moment „aha”. Uprzedzam lojalnie, aby nie było… 🙂 Będzie o ciężkiej życiowej pracy i małych efektach i o pozornie niezbyt ciężkiej pracy i super wynikach. Wcześniejsze zdanie nie brzmi zbyt fair, prawda? No bo dlaczego niby ktoś, kto w pocie czoła haruje od rana do wieczora dostaje mniej od życia, niż ktoś kto pracuje kilka godzin dziennie i na dodatek wcale nie jest umęczony? Pozornie stoi za tym duża niesprawiedliwość życiowa i znam osobiście wiele osób, które pomstują z tego powodu, dlatego postanowiłam wytłumaczyć, co tak naprawdę za tym stoi i dlaczego tak się dzieje.

Nasze życie generalnie sprowadziłabym do dwóch obszarów: do fizyczności, czyli tego co robimy w rzeczywistości, namacalnie i do mentalności, czyli tego co robimy w naszych głowach i co się w nich dzieje. Te dwa obszary są dość mocno powiązane i ten drugi – mentalność – określa ten pierwszy – nasze fizyczne akcje. Będąc bardziej obrazową: to co o sobie myślisz, na ile w siebie wierzysz, to jaką wiedzę i filozofię masz – przekłada się na to jakie decyzje podejmujesz i ile pracy (także tej fizycznej) musisz wykonywać.

Innymi słowy:

jeśli czyjaś mentalność jest pełna bałaganu, nieogarnięta, uboga – taka osoba ma w życiu dość mocno „pod górkę” i musi się naprawdę nastarać i naszarpać aby przeżyć.
jeśli czyjaś mentalność jest poukładana, jest tam wiele wartości – taka osoba dużo lepiej sobie radzi, z reguły lepiej jej się żyje i na dodatek zarabia więcej.

Mentalność zabałaganiona to między innymi ograniczające przekonania, brak poczucia własnej wartości i pewności siebie. To niebranie odpowiedzialności za siebie i częste obwinianie innych za to gdzie się jest w swoim życiu. To trzymanie się w zaparte swoich założeń, często przeszłości, niechęć do nauki, większego wysiłku, to zamknięty umysł (to na pewno nie zadziała, to jest dziwne), to negatywne myślenie i strachy – w tym największy  – przed jakąkolwiek zmianą w życiu. Nie jest więc chyba zaskoczeniem, że mając takie podejście w głowie – jest nam w życiu dość ciężko i to, co jawi nam się „niesprawiedliwością życiową”, jest zwyczajną konsekwencją bałaganu i tego co mentalnie nami rządzi.

Mentalność poukładana dla odmiany to umysł spokojny i wyedukowany nie tylko poprzez szkolnictwo. To zrozumienie mechanizmów, przerobienie tematów, uzupełnienie braków, to OGROM wykonanej pracy nad tym co jest w środku i zbieranie tego efektów.

Posiadacze pierwszego zestawu płacą wysoką cenę nie tylko prób poradzenia sobie z wewnętrznym dyskomfortem, z czuciem się nie dość dobrym, ale także z koniecznością wkładania więcej wysiłku aby zarobić na chleb i najzwyczajniej w świecie przeżyć. Co więcej posiadacze mentalnego bałaganu czują się najzwyczajniej w świecie zmęczeni, bo pracują bardzo ciężko, czują się pokonani, bo nie widzą możliwości rozwiązania tej sytuacji i pokrzywdzeni i ograniczeni tym, że ich życie jest takie jakie jest.

To czego posiadacze mentalnego bałaganu nie widzą to to, że to co im siedzi w głowach – generuje ich rzeczywistość i trud i ciężka pracę, którą muszą wkładać w każdy dzień. Nie widzą tego, że gdyby zbudowali swoją wartość – bardziej by w siebie uwierzyli i odważniej próbowali innego podejścia do życia. Nie widzą tego, że gdyby zmienili przekonania, przestaliby siebie i swoje życie sabotować. Nie widzą tego, że gdyby podnieśli swoje kwalifikacje, to mogliby móc pracować mniej i mieć więcej czasu na kolejne zmiany. Nie widzą tego, że gdyby się zatrzymali i zweryfikowali to co robią, przełamali schematy, to mogliby w ich miejsca zastosować nowe i przestać się tak męczyć. Nie widzą tego, że gdyby wzięli za siebie odpowiedzialność i zaczęli zmieniać to czym żyją mentalnie – to ich świat fizyczny także stałby się lepszy.

I tu wracam do tego, od czego zaczęłam… że są ludzie, którzy bardzo ciężko życiowo pracują i mają małe efekty i są tacy, którzy pozornie nie wkładają zbyt wiele wysiłku i mają fajne wyniki. To co w tym całym obrazie umyka, to fakt, że ci drudzy włożyli dużo pracy w siebie, że mają za sobą wiele wyrzeczeń, że było w nich dużo determinacji i zaangażowania aby w długofalowym efekcie lżejsze życie mieć. Ucieka także to, ludzie z tej drugiej grupy najczęściej zaczynali będąc w grupie pierwszej i po prostu podjęli decyzję, że nie chcę w niej pozostać… Koniec końców okazuje się, że niesprawiedliwość nie jest niesprawiedliwością, ale poniekąd konsekwencją wyborów. I, że to co mentalnie w nas się dzieje jest dużo potężniejsze niż zakładamy.

Można się oburzać i narzekać na „ciężkość”, ale można także przyjąć postawę: qrcze, przecież nikt mi nie broni zmienić tego jak jest i co mi w głowie siedzi. Przecież przede mną jeszcze kupa lat życia i chcę przeżyć je wygodniej, lżej i lepiej…

serdeczności ode mnie,

Ania Witowska

p.s. jeśli masz bałagan mentalny, proszę, po przeczytaniu podejmij choć jedno działanie aby to zmienić

3 komentarze. Zostaw komentarz

  • Hej,
    totalnie tego właśnie doświadczam. Wczoraj gdy pierwszy raz przeczytałam ten tekst, miałam moment „Acha”. Pracuję wytrwale nad środkiem, nie czuję jeszcze rezultatów. Czuję za to dyskomfort.. Czy to tak ma być?

    Odpowiedz
    • Paulina, tak, to naturalny stan… przeczytaj posta o zmianie, jak „niewygodnie” się ją czuje… trzymam kciuki za Ciebie!

      Odpowiedz
      • Jesteś wspaniała. Dziekuję za wsparcie. Przyzwyczajam się do nowego i to trwa. Najgorsze, że nawet nie uświadamiałam sobie jak wiele rzeczy robie na autopilocie i jak bardzo się nad sobą użalam. To aż śmieszne, żeby dorosła kobieta tak się ze sobą czaiła :-))) Ale zmieniam się krok po kroku i cały czas mam apetyt na więcej. Dziękuję jeszcze raz! (wdzięczność była dla mnie najtrudniejsza :-)))

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.
Aby kontynuować, musisz zaakceptować warunki