Zacznijmy od tego co to takiego jest „czarny scenariusz i jak na nas wpływa”?
Otóż jest to wymyślenie, stworzenie i przeżywanie w swojej głowie wizji czegoś co jeszcze się nie wydarzyło. Co więcej – wizja ta jest pełna strachów, niepowodzeń, przykrych zdarzeń i wyolbrzymienia do granic możliwości wszystkiego co mogłoby pójść nie tak, zasmucić nas, zranić, sprawić, że poczujemy się źle. Przeżywanie tej wizji, innymi słowy – wyobrażanie sobie tego dla naszego umysłu jest niezwykle realne. Tak naprawdę on nie widzi różnicy pomiędzy tym czy to się dzieje naprawdę czy „tylko” sobie to wyobrażamy, więc efekty tego całego wyobrażania sobie są także dosyć realne i odczuwamy je fizycznie (ból brzucha, głowy, ucisk w splocie słonecznym, napięcie, pocenie się, biegunka). Te objawy oraz myśli, które temu towarzyszą sprawiają, że przyszłość jawi się nam jako realne zagrożenie, sprawia, że chcemy się wycofać, ukryć, że nie podejmujemy akcji, działań (nawet jeśli tyczą się one naszych marzeń bądź rzeczy, które mogłyby być dla nas dobre) oraz, że najzwyczajniej w świecie w danym momencie czujemy się źle i jesteśmy w stresie.
Skoro objawy są takie niefajne, czemu więc sobie to robimy?
Odpowiedź jest dosyć prosta. Żyjemy w przeszłości, cały czas do niej wracamy, myślimy o niej, przeżywamy ją, boli nas ona i mamy jakieś niezamknięte tematy – i to wszystko wywołuje w nas emocje oraz myśli, które prowadzą do założeń, że przyszłość będzie podobnie bolesna i trzeba się przed nią zabezpieczyć. To całe zabezpieczenie ma niby polegać na tym, że „przewidzimy” wszystko co może pójść nie tak, przygotujemy się na to i będziemy rzekomo kontrolować to co się wydarzy.
Pozornie brzmi to jak dobry plan. Ale niestety tylko pozornie.
Bo w praktyce wcale bezpieczne ani przygotowane nie jesteśmy. I snucie czarnych scenariuszy wcale nie pomaga nam się przed niechcianymi rzeczami uchronić, ani dobrze czuć.
Co więcej – tą naszą praktyką robimy sobie ogromną krzywdę i poniekąd determinujemy to co nadejdzie. Robimy, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji i tego, że przecież wcale tak nie musi być… przyszłość wcale nie musi wyglądać źle – my ją tworzymy pełną obaw i nieprzyjemności – 1. wyobrażając sobie ją w ten sposób i czując emocje, których wcale jeszcze nie ma, 2.ucząc umysł, że tak ma być, że to nasza rzeczywistość, 3. nastawiając się na to i spodziewając się tego wszystkiego niedobrego 4. wyszukując dowody tego, że zagrożenie nadchodzi i interpretując wszystko w ten wykrzywiony sposób.
Co więc zrobić aby nie tworzyć czarnych scenariuszy?
Trzy rzeczy: uwolnić się od przeszłości, nauczyć pozytywnie myśleć i być w tu i teraz.
To pozwoli uwolnić się od samospełniających się przepowiedni na które notabene myśląc źle o przyszłości ciężko pracujemy. To pozwoli także poczuć się NORMALNIE, obniżyć poziom stresu, przestać się bać i zacząć działać. Bo przeszłość wcale nie równa się przyszłości… To tylko nasze wypaczone wyobrażenie…
p.s. jeśli temat przeszłości to Twój temat i chcesz go przerobić – napisz maila do mojej asystentki Doroty pod tytułem „przeszłość” (kontakt@kobiecypunktwidzenia.com) – szykuję coś nowego, zabójczo skutecznego ha ha ha i jak tylko będzie gotowe Dorota da Ci znać 🙂