Często spotykam się z obawami kobiet, że: mówienie o sobie dobrze to chwalenie się, arogancja i zarozumialstwo. I, że sprawi się tym komuś przykrość, że ktoś źle o nas pomyśli i powinno się być skromną, siedzieć cicho. Pytanie tylko: czemu ta udawana skromność niby miałaby służyć? I kolejne: dlaczego niby bycie dobrym i nieukrywanie tego miałoby być złe?
Jest różnica pomiędzy wywyższaniem się i złośliwymi próbami umniejszania kogoś aby samej dobrze się poczuć – a zwyczajną świadomością własnej wartości, umiejętności i niekryciu się z tym. Pierwsze świadczy niefajnie o cudzym charakterze i pobudkach, drugie jest zdrową samooceną i wykorzystywaniem swoich umiejętności. I zakładam, że rozumiesz różnicę i wiesz, że mówię o mocnych wewnętrznych fundamentach, spójności i jednocześnie wynikającym z kierowania się sercem podejściu do drugiego człowieka.
W niektórych przypadkach strach przed oficjalnym byciem dobrą wynika z obawy przed wyłamaniem się z otaczającego Cię kręgu ludzi. No bo jeśli wszyscy dookoła Ciebie są „średni” i nic im się z tą „średniością” nie chce zrobić, Twoje światło i wyjątkowość może im przeszkadzać… I mogą próbować ściągnąć Cię w dół krytycznymi uwagami abyś nie była dla nich „niewygodna”, abyś nie pokazywała im, że sami mogą, ale im się nie chce…
Możesz także obawiać się, że pokazując swoją jakość i umiejętności sprawisz, że ktoś poczuje się gorszy i zrobi mu się przykro, ale pomyśl – czy nie pokazując sprawisz, że dana osoba stanie się lepsza? Że zainspirujesz ją do zmiany i do wykonania pracy nad sobą, którą Ty sama wcześniej zrobiłaś? Ano nie… Doskonalenie umiejętności, kształcenie się i stawanie w wybranych obszarach dobrą to osobisty wybór. I tak samo jak Ty mogłaś pomimo obaw i dyskomfortu to zrobić, tak samo inni mają te możliwości. To, że Ty postawiłaś na siebie, bo kimś się chcesz stać, coś chcesz osiągnąć, pragniesz mieć lżej w życiu, nie powinno być powodem do wstydu i ukrywania, ale do dumy i satysfakcji. Analogicznie z posądzeniem Cię o chwalenie się… Stwierdzenie faktu, że coś potrafisz, że Ci wychodzi, że poświęciłaś dużo czasu i zaangażowania aby czegoś się nauczyć i to wyćwiczyć nie jest „chwaleniem się ani wywyższaniem”, jest konsekwencją Twoich wyborów życiowych i pokazuje, że zamiast „jakoś” przeżyć życie – wzięłaś za nie i za siebie odpowiedzialność i postanowiłaś coś zrobić.
Zauważ jak ogromna jest akceptacja społeczna w odniesieniu do narzekania i obwiniania innych za osobisty brak osiągnięć i jak w niektórych kręgach nadal funkcjonuje pewnego rodzaju „napiętnowanie” tych, którzy są dobrzy, próby umniejszenia ich, zawiść w stosunku do ludzi, którzy ciężko pracowali i pracują na to aby wyjść poza przeciętność.
„Na pewno oszukała…, Na bank ma układy… Na pewno coś innego jej nie działa… Przechwala się… Udaje lepszą niż reszta” to częste uwagi maluczkich ludzi, którzy nie potrafią przyjąć do wiadomości, że ktoś na coś zapracował i którzy próbują dobrze wyglądać we własnych oczach i usprawiedliwić jakoś brak ich własnego działania. Ja nazywam to podwójnym kręgiem negatywnym, bo ci ludzie nie dość, że sami sobie robią krzywdę marnując własny potencjał i rozmieniając się na drobne, to dodatkowo karmią się frustracją, złością i rzekomą niesprawiedliwością nie chcąc zobaczyć powiązań pomiędzy ich działaniami i efektami.
Ukrywanie tego, że jesteś w czymś dobra jest najgorszym z możliwych pomysłem. Marnujesz to w czym jesteś kompetentna, to co czujesz, co mogłoby się przysłużyć innym, stać się Twoim mocnym atutem, fundamentem do wiary w siebie i pewności co do własnych umiejętności. Marnujesz to, w co zainwestowałaś czas i wysiłek. Rozmieniasz na drobne swój talent, umiejętności, nie wykorzystujesz tego zawodowo (więc nie zarabiasz więcej), ani towarzysko (więc ludzie nie poznają się na Tobie). Dodatkowo sama czujesz, że masz skarb, którego nie wykorzystujesz, że mogłabyś używać to co umiesz, że inni mający mniejsze umiejętności i pozbawieni tej szkodliwej skromności działają i zbierają efekty tego działania.
Widzisz jak bezsensowne jest ukrywanie tego, że jesteś w czymś dobra?
I nie ma znaczenia kaliber ani dziedzina Twojej „dobrości”. Możesz być dobra robiąc małe codzienne prywatne rzeczy, jak i wielkie, spektakularne zawodowe. Liczy się to, że możesz o sobie dobrze myśleć, że Twoja samoocena wzrasta gdy wiesz, że jesteś w czymś dobra i gdy masz odwagę tego używać i tym się dzielić.
Dlatego chciałabym abyś zrobiła proste ćwiczenie. Powiedz głośno, sama do siebie: jestem dobra w… i zauważ jak się czujesz i ile rzeczy potrafisz wymienić.. Jeśli pojawi się myśl, że inni są lepsi – odsuń ją na bok, bo pamiętaj, że ludzie świadomi swojej wartości nie porównują się z innymi, tylko z sobą z przeszłości i tym jaki progres zrobili. Jeśli pojawi się myśl, że nie czujesz się w niczym dobra – wybierz jedną, dwie rzeczy, które lubisz i które Ci nieźle wychodzą i zacznij je doskonalić, aby dobrą się stać. I nie pozwól dołującym myślom rozpanoszyć się w głowie, bo fakt, że do tej pory nie stałaś się w czymś dobra nie oznacza, że za kilka miesięcy taka się stać nie możesz. To tylko kwestia Twojej decyzji i zaangażowania. Jeśli bez problemu znalazłaś w swoich zasobach coś w czym dobra jesteś – gratulacje ogromne! Zacznij tego używać, bo to, że masz takie umiejętności bardzo dobrze o Tobie świadczy i najwyższy czas, abyś z całą świadomością zaczęła to wykorzystywać.
Świat kłania się przed tymi, którzy są skłonni wyjść poza przeciętność, zaangażować się, nauczyć czegoś i stać się w czymś wyjątkowymi. Dlatego jeśli jesteś w czymś dobra (albo właśnie jesteś w procesie stawania się) nie ukrywaj tego, tylko pozwól się taką cudowną zobaczyć i docenić.
uściski,
Ania Witowska