Zmiana od podszewki, czyli bądź mądrzejsza, zrozum o co w tym wszystkim chodzi!

34 komentarze

Myśli o zmianie wywołują emocje. „A co jeśli będzie jeszcze gorzej?”. „A co jeśli podejmuję niewłaściwą decyzję?”.”A co jeśli będę czuła się niekomfortowo i pożałuję, że tematu dotknęłam i robić coś zaczęłam?”

Wszystkie te obawy i dyskomfort oczywiście rozumiem. Ale też jak każdy – mam świadomość tego, że nie da się zmienić życia – bez zmiany jako takiej. To po prostu niewykonalne i nierealne. A skoro się nie da i 1. masz marzenia 2. chcesz czegoś więcej 3. masz dość tego co Cię uwiera, to chcę Ci dzisiaj przybliżyć i wytłumaczyć mechanizmy stojące za zmianą i to na co warto zwrócić uwagę i to, co należy kompletnie zlekceważyć, nie przejmować się i po prostu robić swoje!

Więc po pierwsze:

W odniesieniu do zmiany mózg jest przeciwko nam! On po prostu robi wszystko i uwierz mi nie przesadzam pisząc „wszystko” aby nas przed zmianą rzekomo „uchronić”!

Przypominam Ci – jeśli nie pamiętasz, że główne funkcje umysłu to 1. utrzymać nas przy życiu 2. utrzymać nas w poczuciu bezpieczeństwa. A zmiana dla umysłu jest zagrożeniem! Jest sytuacją, w której możemy się źle poczuć, narazić na stres, dyskomfort, przyspieszyć bicie serca, zmienić tempo oddychania i wiele, wiele innych! Dlatego właśnie on nas przed tym chce obronić i w momencie w którym podejmujesz decyzję „no dobra, zacznę ćwiczyć, robić czynność a czy b, zmieniać zachowanie c czy d” umysł jak szalony zaczyna przypominać Ci każdą sytuację w której Ci to wcześniej nie wyszło i jak się przy tym czułaś. Co więcej robi to tak skutecznie, że zaczynasz sama wątpić i zastanawiać się czy to ma sens, czy naprawdę jest Ci to potrzebne i czy rzeczywiście jest tak źle aby coś zmieniać….

Po drugie:

I tu Cię mózg – paskud jeden dopada znowu (i to powinnaś właśnie zlekceważyć), no bo skoro zaczynasz czuć wątpliwości i myśleć o tym i samo rozważanie tego wywołuje w Tobie dyskomfort i napięcie- „to to na bank nie jest dla Ciebie dobre”! Taką wiadomość Ci wysyła! Oszust jeden! Jak to Cię nie zatrzyma, dostajesz kolejną w formie „nie czuję tego, dziś chyba nie jest dobry moment, przemyślę to jeszcze…” I wiesz co jest najgorsze? Że Tobie się wydaje, że Ty naprawdę tak czujesz!

Na tym etapie większość z nas przegrywa. Mnożymy wątpliwości, odczuwamy fizyczny dyskomfort, który najczęściej wrzucamy do wora o nazwie „strach” i im dłużej to trwa – tym gorzej się czujemy i mniejsze są szanse na naszą wygraną czyli podjęcie działania. Walka w której po jednej stronie było „ale to jest dla mnie dobre, pomoże mi, stanę się lepsza, fajniej się poczuję, spełnię swoje marzenia”, a po drugiej jest mózg jest dużym wyzwaniem. I dopóki nie zrozumiesz jakie on sztuczki stosuje – możesz się na to regularnie dawać nabierać i odpuszczać wszelkie działanie…

Po trzecie:

Jeśli udało Ci jednak nie polec i mimo wszystko jesteś gotowa aby wprowadzić zmianę, bez dania szansy mózgowi – WSTAŁAŚ i zaczęłaś coś robić no to pojawia się jeszcze jedno duże zagrożenie na Twojej drodze… A mianowicie
chemiczne przyzwyczajenie do tego co było.

Powiedzmy, że przez ostatnie 10 lat myślałaś negatywnie, regularnie karmiłaś się strachem, poczuciem winy, a teraz nagle zaczynasz ćwiczyć pozytywne myślenie, wybaczyłaś sobie i chcesz aby wszystko było miło, fajnie i przyjemnie… Nie jest to takie proste…Bo Twoje ciało zaczyna panikować i wysyłać komunikat do mózgu o treści „Co Ty do cholery wyprawiasz? Przez tyle lat czułaś się winna, byłaś negatywna, my się do tego przyzwyczaiłyśmy i teraz nam tego nie chcesz dać… Aaaaaaaa! Mamy awarię! Trzeba coś z tym zrobić”

I znów zostajesz zbombardowana komunikatami i niefajnymi odczuciami w ciele, które interpretujesz tak, że ta cała zmiana Ci nie służy, jest zbyt ciężka i jak masz się tak męczyć – to lepiej wrócić do starego….

Czy teraz widzisz mechanizmy? I to, że z Tobą jest wszystko w porządku, ale biologia jest przeciwko Tobie? Jak zrozumiesz jak to działa – wtedy dużo łatwiej będzie Ci – przeciwdziałać temu i wygrać z mózgiem i ciałem, a w konsekwencji
wprowadzić każdą zmianę jaką chcesz!

Na koniec kilka rad ode mnie, które w zmianie mogą Ci pomóc: gdy coś postanowisz, pamiętaj, że pierwsze kilka
sekund decyduje o tym czy to zrobisz czy odpuścisz. Ja liczę sobie w głowie do 5 i w tym czasie po prostu wstaję, bo wiem, że jak tego nie zrobię – to popłynę i na samych chceniach się skończy! Gdy czujesz dyskomfort – powtarzaj sobie w myślach: jestem bezpieczna, jestem bezpieczna oraz nie jestem moim mózgiem (no bo nie jesteś, on jest częścią Ciebie). Ostatnie, które mi także bardzo pomaga to: a co mi zależy zobaczyć jak będzie? I przekierowywanie myśli na wyobrażenie jak się będę czuła – jak to zrobię…

Mam nadzieję, że pomimo tego, że długaśny tekst (starałam się streszczać, powaga) warto było go przeczytać i, że zrozumiałaś kilka rzeczy!

Jeśli dało Ci do myślenia to proszę zostaw mi jakiś „znak dymny”, przekaż inspirację dalej.
Sprawisz mi tym przyjemność. Dużą na dodatek!

uściski,

Ania Witowska

34 komentarze. Zostaw komentarz

  • Aniu, zaczełam pracować według tego co piszesz już jakiś czas temu. Ja, mistrzyni czarnych scenariuszy, ekspert od dołowania i użalania się nad sobą. Ale nie muszę chyba pisać ile razy już się poddałam. Tym razem jednak, idę w zaparte. Dyskomfort jest okropny. Mama mówi, że myślę tylko o sobie a mąż czuje się całkowicie odepchnięty.. Czuję się zagubiona, bo własnie nie wiedziałam że to tak ma być. Pojawiła się też dziwna sensacja w klatce piersiowej, którą nie wiem jak zinterpretować. Czuję jakby coś pękało.. To tak ma być w takim razie 🙂 Jest nadzieja więc..

    Odpowiedz
    • Paulina, domyslam się że łątwo nie jest, ale kochana wytrwaj!!!! Z mężem porozmawiaj… powiedz mu „kochanie, wiem, że Ci na mnie zależy, mi na Tobie także, ale muszę zrobić to co robię dla własnego dobra… czy możesz mnie wesprzeć?” mam nadzieję, że zadziała xoxo

      Odpowiedz
      • Nie mam najmniejszego zamiaru się poddawać. Wytrwam na pewno! Dziekuję za te słowa. Po prostu ich dziś potrzebowałam, musiałam sobie jakoś wytłumaczyć ten dyskomfort, który towarzyszy mi od około 3 tygodni. Teraz nawet jestem jeszcze bardziej zdecydowana, odejść od tego co nie służy chociaż jest bardzo bezpieczne i znajome 🙂 Poczułam nawet 10 procent ekscytacji z tym związanej! Dobaczenia na Webinarze. Peace and Love i dziękuję, że jesteś :-*

        Odpowiedz
  • Tak, już raz zastosowałam metodę … teraz, albo zdezerteruję. Udało się i ruszyłam z miejsca.
    Co prawda finał nie był pozytywny. Jednak sam fakt, że się odważyłam i nie uległam „mózgowi” dodała mi skrzydeł. Kolejne wyzwanie na początku lipca. Pozdrawiam

    Odpowiedz
  • Dziękuję za ten tekst, idę po to co chcę i już nie poddam się obronie przed zmianą:)

    Odpowiedz
  • Dziękuję, dziś potrzebowałam takich słów, motywują i pokazują jak „zauważyć” autosabotaż 😉
    Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  • Dziękuję za ten tekst. Jestem w trakcie przygotowań do duuuużej zmiany, bo wybieram się dosłownie na drugi koniec świata i właśnie czuję, jak ta moja biologia jest przeciwko mnie. Teraz łatwiej zrozumieć dlaczego czuję to co czuję (czyli stres, strach i wątpliwości) i robić dalej swoje. Pozdrawam serdecznie!

    Odpowiedz
  • Dużo mądrości jest w tych słowach.Cały czas działam.Nie dam się.Mam marzenia i lepiej późno je spełnić niż wcale!!!!?

    Odpowiedz
  • Też jestem w trakcie zmian zarówno na linii wewnętrzne „ja” jak i na linii związek. Jestem świadoma moich wcześniejszych zachowań, jak na niektóre sprawy byłam praktycznie ślepa, żyłam w swoim świecie komfortu, w swoich wyobrażeniach, głównie to ja miałam racje itp itd. Teraz jestem bardziej otwarta do ludzi, do rozmowy z nimi, staram się wcześniej do nich nie uprzedzać. A jeżeli chodzi o związek zawsze byłam tą stroną, która brała i MYŚLAŁA, że daje. A tak na prawdę budowałam mur. Teraz staram się być po tej drugiej stronie, więcej daję i nie powiem, że jest łatwo. Jest mi cholernie trudno, mózg mnie ciągle sabotażuje i miewam momenty, kiedy nachodzą mnie myśli, czemu to ja muszę dawać, wychodzić z inicjatywą, dobrze by było jakby to ktoś się mną zaopiekował… Długa droga przede mną, proces jest powolny ale się nie poddam. Zależy mi na tym związku.
    Pozdrawiam Aniu 😉

    Odpowiedz
  • Dziękuję :* bardzo pomogłaś mi tym tekstem.
    Jeszcze jedno pytanie czy jesteś w stanie polecić jakieś książki w podobnych tematach ?
    Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
    • Dispenza dużo o tym pisze… w niełatwy sposób, bo włącza w to dużo wiedzy medycznej, ale do mnie osobiście trafia 🙂

      Odpowiedz
  • Hej Aniu 🙂 bardzo Ci dziękuję za ten post, czuję jakby został napisany specjalnie dla mnie. Zaczynam właśnie nową dietę, która jest dosyć restrykcyjna i na najbliższe pół roku będę musiała dosyć radykalnie zmienić swoją dietę. Oczywiście mam w głowie milion myśli w stylu „to się nie uda”, „nie dam rady”, chociaż jednocześnie wiem, że robię to dla siebie, dla swojego zdrowia. Mam nadzieję, że dzięki Twojemu tekstowi będzie mi trochę łatwiej zapanować nad własną głową 🙂

    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    Agata

    Odpowiedz
  • Jestem dopiero na początku tej drogi.Walczę 3 tyg ze swoim umysłem nie wiem jeszcze czy wygram.Odczuwam psychiczne i fizyczne objawy tej walki.Umysl potrafi nas zniszczyc czego dowodem jest depresja i wątpliwości co dla mnie jest dobre.Prubuje wyrwać się z toxycznego związku.

    Odpowiedz
  • Dziękuję za ten tekst. Czeka mnie wielka życiowa zmiana. Zamierzam zmienić pracę, a po 10 latach w korporacji jestem totalnie wypalona i okropnie się boję. Dzięki zrozumieniu mechanizmu, który odpisałaś jest dużo łatwiej. Pozdrawiam wszystkie osoby na życiowym zakręcie!

    Odpowiedz
  • Aniu, wczoraj podjelam niezwykle wazna dla mnie decyzje, a mianowicie o ,,odejsciu od toksycznej matki,, , z ktora cale zycie mieszkalam i poprzez ktorej traktowanie mnie – psychika moja notorycznie nie chciala ze mna wspolpracowac. Nie ukrywam, ze duza role w tej decyzji odegrala dosc istotna osoba w moim zyciu, ja na nia mowie Guru Psychologii. A przeczytanie do kawy Twojego tekstu utwierdzilo mnie w przekonaniu, ze decyzja jaka podjelam – jest sluszna decyzja warta podjecia abym mogla zatroszczyc sie o siebie nawet jesli poczatkowo w wiekszym, nowym miescie – wystapi ,,poczucie osamotnienia,, . Ale tak jak piszesz, chemia mozgu to jedno, ale szczescie zamierzam sobie wziac z zycia, nawet jesli bede musiala sobie je ,,wyszarpac,, . Wycenilam siebie na znacznie wiecej niz kolejne lzy, bol i zwatpienie. Dzieki za tego teksciora 🙂

    Odpowiedz
  • Dziękuję Aniu za ten i inne teksty. Bardzo pomagają. W zeszłym roku przeszlam punkt zwrotny – nawet nie wiedziałam że to punkt zwrotny, wczorajszy teskt na fb mi to uświadomił. Brzydko mówiąc wydarłam się na teściową, ale wiele zła wyrządziła mnie i mojej rodzinie, i po prostu po kilku latach trzymania buzi na kłódkę nie wytrzymałam. Mężowi też nagadałam, po prostu wyrzuciłam z siebie wszystko jednego dnia. I wiesz co? Przyniosło mi to ogromną ulgę. Kilka lat życia w nerwach, napięciu, po prostu poszło sobie w cholerę. Teraz jestem na etapie że wszystko co było mam gdzieś i tak mi z tym dobrze. Zapisałam się na kurs angielskiego, jutro ruszam na kurs ksiegowości. Po ponad 7 latach siedzenia w domu z dziećmi i stawania na głowie żeby wszystkich zadowolić stawiam grubą krechę i wysuwam siebie na pierwszy plan! Dziekuję :* Co do walki z własnym mózgiem, potwierdzam, nawet odnośnie jutrzejszego kursu ksiegowości mam pralnię w głowie, wiele myśli mi się kotłuje, jedne zwalczam drugimi i tak w kółko. Ale nie ma już odwrotu, swój udział ostatecznie potwierdziłam i się tego trzymam jak lwica.

    Odpowiedz
  • Super wpis, bardzo cenny.Dziękuję!

    Odpowiedz
  • Niesamowite…czytając to nawet powstrzymywałam łzy,aż taka była reakcja obronna..;) teraz już wiem co robić kiedy dopadną mnie złe myśli.

    Odpowiedz
  • Pomimo wielu nieprzyjemnych doświadczeń i można powiedzieć „porażek” na przestrzeni ostatnich lat postanowiłam znowu spróbować i nie odpuszczać, jest Aniu dokładnie tak jak piszesz….mózg nas chroni, nie chcemy tego przeżywać jeszcze raz a jednocześnie chcemy zmiany bez zmiany i działania, czyli liczymy na cud? CUD-Czas Unieść Du…. po zrobieniu tego czego się obawiałam czuję sie bosko, rośnie samoocena i zaufanie do siebie, och ten mózg…kłamczuszek 🙂 Dziękuję Aniu za ten tekst 🙂

    Odpowiedz
  • W 100% masz racje! Jestem teraz w programie „wartosciowa i pewna siebie” . i zdarza mi sie czesto, ze gdy postanawiam zrobic zadanie, skupic sie na poleceniu, to albo jestem „smiertelnie” zmeczona, albo pilnie musze zrobic cos innego, albo…tysiace innych „najwazniejszych” rzeczy. Albo po prostu mysli: juz sie tak w zyciu nawalczylam, ze teraz nie zrobie nic, odpoczne! Niesamowite, jak mozg mną rządzi… No coz, wiele razy wygrywa, ale coraz rzadziej, tym bardziej, ze wiem juz jaki to mechanizm! Tak wiec nie poddaje sie i robie kolejny krok do przodu! Dziekuje ci Aniu! Swietnie to przedstawilas!

    Odpowiedz
  • Aniu, jesteś niesamowita z ta swoją wiedza… Mój mózg działa dokładnie tak jak to opisałaś ale już jestem bogatsza troszkę o ta wiedzę i wiem co muszę robić 🙂 Mam nadzieje…chcę…i muszę wytrwać tym razem…Dziękuję Ci że jesteś 🙂

    Odpowiedz
  • Ja dopiero zaczynam, nie jest łatwo ale na razie daję radę. Czytając komentarze boję się co będzie dalej 😉
    Ale co tam tyle babeczek dało rade to i ja (mimo „zaawansowanego” wieku) poradzę.
    Pozdrawiam wszystkich.

    Odpowiedz
    • Nie bój się ani nie nastawiaj negatywnie, bo po co? Może się okazać, że będzie łatwiej niż myślałaś 🙂

      Odpowiedz
  • Dziekuje bardzo za dokladne okreslenie rzeczy jakimi one na prawde sa! Niby teoretycznie gdzies tam wiemy lub czujemy, ze te watpliwosci nie sa nam po drodze, ale Ty czarno na bialym podsumowalas jak je traktowac! I za to Ci dziekuje. Przeczytam ten tekst za kazdym razem jak moj mozg bedzie mi znowu probowal podwazyc MOJE decyzje!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.
Aby kontynuować, musisz zaakceptować warunki