Pamiętam jak kiedyś patrzyłam na ludzi żyjących fajnym życiem i też tak chciałam…
Z jednej strony powtarzałam sobie, że przecież nie jestem wcale gorsza, że przecież też zasługuję na dobre życie, ale z drugiej… no właśnie z drugiej strony ja się czułam gorsza! Nie muszę chyba przekonywać, że w zestawieniu chcenia i czucia – czucie wygrywało i moje życie było dalekie od tego o jakim marzyłam.
Na logikę próbowałam samą siebie przekonać, że mam prawo chcieć i doświadczać, ale jednocześnie kurczyłam się w środku wręcz fizycznie odczuwając, że „za wysokie progi na moje nogi” i, że nie jestem dość dobra…
Moje zachowanie było idealnym przykładem tego jak my ludzie się zachowujemy. Staramy się uniknąć czucia się źle. Omijamy szerokim łukiem wszystko co wywołuje w nas dyskomfort. Uciekamy od tego co wywołuje w nas niewygodne emocje. A myśli o dobrym życiu – to wszystko we mnie wywoływały. Sprawiały, że czułam się malutka, nie dość dobra, mądra, zaradna i ogarnięta.
Naturalną konsekwencją było to, że nie robiąc nic w kierunku dobrego życia – nie przybliżałam się do niego, wręcz przeciwnie – zaczęłam dryfować w kierunku złości na ludzi, którzy mają to czego ja chcę, zazdrościć, że to mają, posądzać ich o nieuczciwość, układy i umniejszać ich osiągnięcia. A wszystko to po to, aby samej ze sobą czuć się dobrze. Aby jakoś wybielić się we własnych oczach i usprawiedliwić to, że jestem tam gdzie jestem…
I pewnie mogłabym tak jeszcze latami pomstować pod nosem, że ja nie mam i jaka to jestem biedna z tego powodu i jakie to jest niesprawiedliwe, ale na szczęście (i bij zabij nie pamiętam skąd to przyszło) przyszła do mnie myśl, że jeśli będę odwracać się plecami do tego czego chcę – to nigdy tego nie doświadczę! Jeśli nie będę miała odwagi na odrobinę dyskomfortu i przyjrzenie się temu (i przepracowania) co sprawia, że czuję się gorsza – to to się nigdy nie zmieni i zawsze się już będę tak czuła…
To było jak przełom. Zmieniłam strategię i zamiast uciekać od tego co sprawiało, że źle się czuję – zaczęłam częściej to sobie serwować i uczyć się i wyciągać wnioski i zmieniać siebie! Źle się czułam rozmawiając o pieniądzach, bo byłam spłukana – sama zaczęłam inicjować rozmowy na ten temat! Moje osobiste granice były notorycznie naruszane – zamiast czekać aż ktoś je uszanuje – sama zaczęłam przesadnie wręcz ich bronić. Źle się czułam w towarzystwie ludzi, którzy odnieśli sukces – zamiast ich unikać, zaczęłam ich szukać, słuchać i pytać, co zrobili, że im się udało osiągnąć to co osiągnęli.
Zmiana podejścia zaowocowała zmianami we mnie i w całym moim życiu. Dziś już wiem, że jeśli coś wywołuje we mnie napięcie – to zamiast uciekać – powinnam się jak najszybciej z tym zmierzyć, bo to na bank będzie coś przełomowego... Dziś także wiem, że nie da się czegoś przepracować – chowając głowę w piasek i udając, że tego nie ma. I co najważniejsze – nie da się się sięgnąć po lepsze życie – uciekając od niego i własnych ograniczeń.
Podsumowując, rada ode mnie: cokolwiek Cię męczy – zamiast uciekać – staw temu czoła, dzięki temu wygrasz ze swoimi strachami i przybliżysz się do swojego życia marzeń.
ściskam wirtualnie,
Ania Witowska
(autor zdjęcia: swoboso)
6 komentarzy. Zostaw komentarz
Całkowicie się z tym zgadzam…
Masz racje na 100 % krotkotrwaly dyskomfort jest dużo lepszy o tego długiego wiecznego. Nie ma co ucikac prze życiem pozdrawiam Klaudia
Aniu w tym co napisałaś jest prawda. Zakończyła związek który nie miał przyszłości ale nie mogę przestać myśleć o nim i tu dylemat wiem że coś przerobić muszę bo nie daje mi to spokojù Ale nie wiem co
Może kryteria wyboru partnerów? Moze schematy związkowe? Może niskie poczucie wartości? Może definicję milosci? 🙂
Uważam, że to bardzo wartościowy przekaz, Aniu, bo faktycznie, uciekamy przed tym co niewygodnie i niekomfortowe. A naszą ludzką naturą jest ciągłe usprawiedliwianie siebie, żeby tylko nie czuć wszelakiego dyskomfortu, np w rodzaju wyrzutów sumienia.
Dobrze jest jednak poddać próbie własna dojrzałość i stanąć twarzą w twarz z własnymi ograniczeniami!
Dokładnie tak, bo ten cały „komfort” jest dość względny i koniec końców płacimy później przeogromną cenę… pozdrawiam serdecznie! 🙂