Ludzie nas zawodzą. Dają ciała, nie dotrzymują obietnic, zostawiają i wystawiają w najmniej odpowiednich okolicznościach – idę o zakład, że znasz to z własnych doświadczeń. Najczęstszą reakcją po takim przykrym zdarzeniu jest smutek, często łzy i to, że jest nam przykro.
„Jak ona/on mógł mi to zrobić?? Czemu się tak wobec mnie zachował??” Kolejne myśli, które się za tym pojawiają (jakkolwiek na logikę to nie ma sensu) to: co jest ze mną nie tak, że ktoś mnie tak źle potraktował.
No więc chcę Cię dzisiaj wyprostować i wytłumaczyć, że wszystko jest z Tobą tak. I, że za wyjątkiem sytuacji w których Ty sama wielokrotnie pozwalasz komuś źle się traktować i naruszać Twoje granice – zachowanie czyjeś nie jest Twoją winą, ale problemem danej osoby.
Czemu tak twierdzę? Ano z kilku powodów…
Po pierwsze – świat się nie kręci tylko wokół Ciebie i zachowanie tej osoby nie było wymierzone w Ciebie, ale podyktowane interesem, dojrzałością i klasą tej osoby, której w konkretnym przypadku najwyraźniej zabrakło.
Po drugie – ta osoba najprawdopodobniej nie tylko wobec Ciebie zachowuje się w ten sposób, ale wobec większości ludzi… Ktoś, kto jest uprzejmy – jest uprzejmy niezależnie od okoliczności, ktoś kto jest szczery – mówi prawdę choćby nie wiem jak trudna była, ktoś kto jest pełen empatii – potrafi się wczuć w sytuację innej osoby i nie rani celowo. Prawdziwe oblicza i zachowania wychodzą w sytuacjach kryzysowych – najwyraźniej z tej osoby także już wyszły i teraz wiesz jak generalnie traktuje ludzi.
Po trzecie – w 80% nieeleganckie zachowania innych ludzi są wynikiem ich wewnętrznej walki ze sobą i z wyzwaniami, z którymi sobie nie radzą. Są wynikiem ich strachów, braku pewności siebie, doświadczeń z przeszłości oraz nieprzepracowanych tematów. Zdziwiłabyś się jak często my przypisujemy ludziom jakieś głębsze intencje i zachowania, a stoją za nimi – oprócz tych wymienionych takie banalne jak: lenistwo, zły nastrój, kłótnia z kimś, to, że ktoś tą osobę źle potraktował, strach, że ich własna słabość bądź kłamstwo mogłoby wyjść na jaw itp
Po czwarte – wiesz jak wiele zmienia dorosłość, dojrzałość i komunikacja we wszelkich relacjach? Pomyśl o ile inaczej ta sytuacja by wyglądała gdyby najzwyczajniej w świecie ta osoba dorosła do normalnych standardów i zamiast dostarczać Ci dramę i pozostawiać Cię z tysiącem pytań i znaków niepewności – wyjaśniła Ci w kulturalny sposób co się dzieje, jak ta osoba się czuje i czym się kieruje zachowując w taki a nie inny sposób…
Ostatnie piąte będzie dotyczyło Ciebie i będzie naprawdę, naprawdę ważne. Ludzie mogą zachowywać się jak palanci i nie masz wpływu na to co zrobią, ale koniec końców TY MASZ WPŁYW na to co z tym zrobisz! Osoba, która się wobec Ciebie źle zachowała nie uruchamia w Tobie łez i bólu – Ty to robisz! Ta osoba nie jest w stanie włożyć Ci ręki do serducha, zamieszać, zakręcić i nacisnąć przycisku, który sprawia, że cierpisz – Ty sama interpretując sytuację na swoją niekorzyść i odbierając ją personalnie to robisz!
Wiem, że jak ktoś gdy ktoś Cię zrani i zawiedzie – jest przykro, ale to przykro trochę mniej może boleć, gdy zrozumiemy, że to nie my, ale ktoś jest źródłem problemu – czyli tego zachowania…
ściskam i buziaki wysyłam,
Ania Witowska
21 komentarzy. Zostaw komentarz
Muszę to zastosować we własnym życiu, dobre słowa, ale mam problem żeby nie brać zachowań innych ludzi „do siebie” Dzięki:)
Witaj! Mnie to spotkało dwa razy. Dwie bliskie koleżanki odeszły, nawet nie podając powodu, aja oczywiście obwiniałam o to tylko siebie. Może jest ze mną coś nie tak? Co zrobiłam takiego, że po raz kolejny przez to przechodzę? Niekiedy zamykałam się w pokoju, chowając twarz w poduszkę.
Jedna z nich odeszła już na początku września, kiedy oznajmiła mi, że rezygnuje ze studiów i chyba dla niej równoznaczne było to z tym, że między nami to też oznacza koniec. Kilka razy próbowałam się z nią umówić na spotkanie, pogadać, dowiedzieć się dlaczego, ale za każdym razem znajdowała wymówkę: muszę posprzątać w domu, iść do sklepu itd. W końcu dałam sobie spokój. Czy tylko ja muszę wyciągać rękę?
Kolejna przestała się do mnie odzywać na początku trzeciej klasy liceum. Ignorowała moje telefony, nie odpisywała na wiadomości. Gdy zapytałam ją, czy możemy porozmawiać, odpowiadała, że nie. Dopiero pół roku, po zakończeniu liceum, napisała mi, że ją izolowałam od innych i dlatego odeszła. Nie zmieniło to jednak relacji między nami. Nie mamy kontaktu. Może to i lepiej. Poświęciłam dla niej dwa lata życia. Nawet na wigilii klasowej, do mnie nie podeszła, co równało się dla mnie z tym, że to naprawdę koniec.
W obu przypadkach nie chciałam takiego końca, ale życie napisało inny scenariusz. Dopiero mama uświadomiła mi, że nie są warte mojej uwagi, skoro nie potrafią się nawet pożegnać i wytłumaczyć dokładnie. Mówiła, że tak postępuje człowiek, dla którego widocznie nie jestem ważna. Przestałam się obwiniać i zdałam sprawę, że ludzi, którzy chcą być w moim życiu, to w nim zostaną, a jeżeli ni,e, to muszę się z tym pogodzić.
Chociaż do tej pory trochę boli.
Oj ciężko jest się pogodzić z takim traktowaniem . Człowiek myśli co się zrobiło nie tak ze ciebie tak potraktowano.Ja uważam że powinno się tak postepoeac żeby móc spojrzeć z czystym sumieniem w lustro.ipozdrawiam
Myślę, że warto jest miec zdrowe podejście do tematu. Jeśli rzeczywiście zawiniłyśmy – skorygujmy, jeśli nie – absolutnie nie warto brać sobie tego do serca…
dziękuję Aniu za dzisiejszy tekst, trafił do mnie w odpowiednim momencie, właśnie przeżywam taką sytuację. Mogę napisać, że przeżywam i nie przeżywam jednocześnie, dlatego,że jestem świadoma tego co napisałas i wiem o tym, a jednak jakieś zranienie poczułam, dopuściłam do tego i pojawił się gdzieś w tyle głosik, a może to ja coś nie tak zrobiłam, a poza tym jest taka teoria „lustra”
spójrz na kogos innego – on jest odbiciem Twoim, patrzac z boku na to, obserwując stwierdzam jednak,ze nie zachowalabym sie w ten sposób w danym temacie jak ta osoba, wiec tu powstaje taki konflikt wewnetrzny, co jest tym lustrem , ale dzsiejszy Twoj tekst mnie uspokoił, bo z niepokojem zadawałam sobie pytanie , czy ja tak się zachowuje???/ a propos lustra/
pozdrawiam serdecznie 🙂
Zakochałam się w tym poscie. Obiektywny, prosty, wszystko czarno na białym bez cackania. Genialny !
rewelacja i prawda….
Właśnie przeżywam coś takiego. Mój kumpel, wydawało by się dobry przyjaciel zranił mnie. Zaczął mi wypominać moje błędy, obwiniać mnie. Pierwsze moje wrażenie – to moja wina, co zrobiłam nie tak. Zawsze się obwiniam, za mało wierzę w siebie. Za bardzo walczę, czasem lepiej byłoby sobie dać spokój, odpuścić, I zawsze obwiniam siebie….
’Ja mam wplyw’ 🙂
Dziękuję ci za ten post.Taki życiowy, mam dola po dzisiejszym dniu a ty mnie podnioslas nie tylko psychicznie ale dalas mi „kopa”do działania o lepszą”ja”.Dzieki wielkie.Pozdrowienia
wszystko ladnie pieknie ale dlaczego pani tak ladnie tlumaczy TE osoby.?… hmmm .po czyjej stronie pani jest. =pracuje na czyje kato? nie musi pani odpowiadac
A może tak troszkę czytania ze zrozumieniem? 😉
Po szóste – może warto zastanowić się, czy czasami my sami dla kogoś nie byliśmy takim „kimś”. „Oni” to często my, tylko kiedy indziej, dla kogo innego.
Warto się przyjrzeć… zawsze… 🙂
Pani Aniu,.. to wszystko prawda…. ja mam szczęście do takich sytuacji i powiem że takich ludzi jest b. dużo.
Jak zwykle świetnie!
Może i pewnie tak to właśnie jest. Ale nie jest łatwo nie płakać i nie szukać w sobie winy gdy ktoś po 10 latach zostawia Cię i rodzinę którą z Tobą założył. Gdy dziecko pyta dlaczego tata juz z nami nie mieszka i że za nim tęskni. Nawet po ponad roku od tego zdarzenia ciężko je ironicznego łzy. Ciężko siebie nie winić gdy pojawiają się inne problemy. Gdy znajomi rzadko się odzywają tłumacząc to zabieganiem. Ale nawet nie mają czasu na telefon ? Może to wynika z tego ze mająz kim porozmawiać wieczorem a ja nie. Dziękuję bardzo za różne teksty które dodają mi otuchy i chęci do życia 🙂
Ja miałam do czynienia z osobą, której zachowanie boli mnie do dziś. Najpierw super przyjaciel, później zachowanie tej osoby zaczęło się zmieniać w stosunku do mnie. Przytyki, przykre słowa, wywyższanie się, miałam wrażenie że większość rzeczy, które robię, spotykają się z jego krytyką. Obojętnie czego bym nie zrobiła, to zazwyczaj było coś nie tak. Raniło mnie to ogromnie, albo raczej ja siebie sama pozwalałam ranić, bo cały czas tłumaczyłam tego człowieka, bo może ma problemy, bo może to, a może tamto, bo przecież nigdy tak się nie zachowywał, bo przecież kiedyś przyjaźniliśmy się, więc to co jest teraz, to na pewno jakieś nieporozumienie, pewnie to chwilowe, pewnie minie … Starałam się tłumaczyć, rozmawiać, ale bez skutku. W końcu postanowiłam zakończyć tę znajomość, bo przynosiła mi więcej szkody, niż pożytku. Chciałam się rozmówić i zakończyć znajomość „z klasą” i godnością. Niestety nie udało mi się to, po prostu po kolejnym upokorzeniu poczułam, że nie mam ochoty już na żadną rozmowę i zamknęłam za sobą drzwi, bo ileż można pozwalać tak się traktować.
Oprócz tego spotkało mnie ostatnio jeszcze kilka dziwnych i bolesnych przypadków. Za nimi też zamknęłam drzwi.
Chyba zaczynam radzić sobie coraz lepiej z tego typu sytuacjami. Ale pracuję nad sobą i to dość sporo. Nie ukrywam również, że pracuję nad sobą dzięki Ani i dalej zamierzam pracować.
Dziękuję,mimo dużego doświadczenia zyciowego, jak i zawodowego bardzo mi Pani pomogła, jeszcze raz serdecznie dzękuję.
Witam ja mam to cały czas zeby smiesznie było to brat mnie ignoruje traktuje jak powietrze jak ma dobry humor to mnie widzii i po alkocholu i pqre razy do roku a tak to przechodzi obok przykro sie zyje ja nawet nie wiem czemu mnie tak traktuje smutne ale prawdziwe
Pani Aniu,
Dziękuję za tak motywujący wpis. Od niedawna jestem w całkowitej rozsypce, a sytuacja dotyczy osoby, na której się całkowicie zawiodłam – podjęłam się trudnej, aczkolwiek, według mnie – odpowiedniej decyzji, mianowicie postanowiłam zerwać kontakt, tłumacząc jednak powody „rozstania”. Nadal jest to dla mnie niezwykle burzliwy okres czasu, tym bardziej, iż jest to kolejna sytuacja, w której się znalazłam. Momentami zastanawiałam się, czy problem czasem nie leży we mnie, w tym, jaka jestem i w jaki sposób podchodzę do różnych spraw, lecz po tym wpisie zrozumiałam, że problem nie tkwił we mnie, ale w nim. Podjęłam decyzję, która uchroniła mnie przed dłuższym cierpieniem i miłością nieodwzajemnioną, podjęłam ogromny krok do przodu, a nadal mam szczerą nadzieję, że dzięki tej cennej lekcji będę nadal dbać o swoje zdrowie psychiczne – nie wolno tolerować ludzi, którzy traktują drugiego człowieka jak zabawkę