Bycie dorosłym jest „do bani”… Niby wszystko nam wolno, ale okazuje się, że „tego wszystkiego” wcale nie ma aż tak dużo i że „dziwnym trafem” więcej jest rzeczy, które musimy niż możemy…
No bo musimy zarabiać, radzić sobie, dopasowywać się, decydować i ponosić tego wszystkiego konsekwencje…
To co dla wielu z nas było tak bardzo kuszące, wizja wolności od rodziców, od ich poleceń i robienia tego co nam kazali, w praktyce wcale już tak wspaniałe nie jest… Bo teraz same musimy „być swoim rodzicem”, same musimy zapewnić sobie to, co kiedyś oni tak po prostu nam dawali i zmobilizować się do działania…
Niby możemy chodzić spać kiedy nam się zechce, ale często jesteśmy tak zmęczone, że łóżko z ciepłą pościelą jest nagrodą, a nie karą. Niby możemy uprawiać seks, ale często brak partnera albo konflikty z obecnym są tak duże, że szukamy wymówek, aby tego nie robić. Niby możemy zarabiać, ale często nie wiemy jak i regularnie brakuje nam do wypłaty. Niby możemy być kim chcemy i mieć co chcemy, ale… no właśnie, ale… nie wprowadzamy tego w życie!
„Boję się”, „nie jestem gotowa”, „to jest trudne” – to są nasi główni codzienni doradcy. To są głosy, których słuchamy i które określają jakość naszego codziennego życia… Zamiast robić „pomimo”, nie robimy wcale, zamiast sięgać po – obwiniamy, że nam nie dano, zamiast same siebie zmobilizować – narzekamy, że ktoś nas nie pchnie do działania…
Ta postawa to jak bycie ponownie małą dziewczynką, którą rodzic ma wesprzeć i zapewnić, że wszystko będzie dobrze, z tą tylko różnicą, że my jesteśmy już dorosłe i odpowiedzialność spoczywa w pełni na nas… Ta postawa jest jak zamykanie sobie samej drzwi przed nosem i narzekanie, że nie da się przejść…
Co więc z tym wszystkim zrobić?
Stać się dorosłym nie tylko metrykalnie! I wiem, że nie są to słowa, które łatwo przełknąć, ale kiedyś w końcu musi przyjść czas w którym przestaniemy przed odpowiedzialnością uciekać, a zaczniemy z niej korzystać! Bo dorosłość wcale nie musi „być do bani”, może być prawdziwą wolnością. Wolnością, którą wykorzystamy tak jak będziemy chciały!
Jednak aby tak się stało – trzeba wziąć za siebie i swoje życie odpowiedzialność. Trzeba być ponad wymówki! Trzeba zmobilizować się do tego, aby bez czekania, bez przymusu z czyjejś strony i bez symbolicznego „noża na gardle”, starać się i robić to co dla nas dobre! Trzeba podnieść tyłek gdy się nie chce, odważyć, wyjść na przeciw nieznanemu, określić życiowo i stać Cię szefową swojego życia! Szefową, która wie, że jej życie jest jak jej firma i to ona ustala zasady i kierunek w którym podąża! I wtedy dorosłość zamiast „być do bani”, będzie dla Ciebie przyjemnością…
ściskam serdecznie,
Ania Witowska
1 komentarz. Zostaw komentarz
Super artykuł warto usiąść i bardzo się nad tym zastanowić ☺