11 grzechów kobiet

10 komentarzy
Zazwyczaj skupiam się na pozytywach, rzeczach, które sprawiają, że energia i dobre samopoczucie rośnie, ale czasami bez spojrzenia prawdzie prosto w oczy się nie da! No więc dzisiaj, niezależnie od tego jak bardzo ta prawda jest niewygodna przyglądamy się jej, a konkretnie naszym kobiecym grzeszkom.

Gotowa?

Kolejność dowolna 🙂

Numer 1

On się mną zajmie.

… finansowo i emocjonalnie! Uleczy wszystkie moje wcześniejsze bóle, zasypie rany, będzie jak plasterek, który przyłożony na moje rany sprawi, że życie stanie się po prostu piękne i takie też pozostanie. Dodatkowo jeszcze wypełni mój wolny czas, będzie zabawiał, uszczęśliwiał, zrezygnuje ze swojego życia, hobby i będzie patrzył mi w oczy i powtarzał jaka wspaniała jestem i jak bardzo mnie kocha.

Nie ma takich facetów, wylecz się z tej mrzonki. Związek partnerski to wnoszenie czegoś w posagu z obu stron, relacja w której jedna ze stron oczekuje tylko brania prędzej czy później się skończy (z naciskiem na prędzej)

Numer 2

Nie wiem jak, więc nie będę próbowała

No bo jeszcze nie daj Boże ktoś odkryje, że nie wiem… bo jeszcze nie daj Boże mi nie wyjdzie…. aaaa i co sobie o mnie inni pomyślą? Przecież skoro tyle osób to robi – to ja też powinnam wiedzieć i umieć…

Nie, nie powinnaś. I każdy bez wyjątku robi coś pierwszy raz. Naturalne jest, że nie wiesz, głupie jest, że nie próbujesz. Czy spotkałaś kiedyś mężczyznę, któremu by na czymś zależało i by odpuścił, bo nie wiedział jak?

Numer 3
Kobiety tak nie robią

To znaczy jak? Czasy się zmieniły, a także role i zadania obu płci. Niezwykle rzadko możemy sobie pozwolić na luksus tego, aby leżeć i pachnieć… aby tylko być mamą, aby tylko prowadzić dom… Automatycznie to co kobiety robią, a nie robią jest względne. Podejrzewam, że moja babcia by się oburzyła widząc jak żyję i że byłaby przerażona widząc ile decyzji muszę podejmować i jak bardzo pomieszało się to co robią oni a co robimy my.

Numer 4
Moja mama tak robiła więc ja muszę tak samo

To, że moja mam robiła mi na drutach swetry nie oznacza, że mi nie wolno kupić sobie czegoś co mi się podoba i jest gotowe w sklepie! Na drutach mogę robić dla przyjemności, a nie z konieczności. Siedzi w nas głęboko zakorzeniona lojalność wobec rodziców, ale zdrowy rozsądek odnośnie przecierania nowych szlaków jest wskazany! Gdyby każdy robił dokładnie to samo co rodzice to nie wyszlibyśmy z epoki kamienia łupanego kopiując ich zachowania!

Numer 5
Ja się nie liczę, to wszystko dla…

Poświęcanie siebie w imię, no właśnie czego? Dlaczego nie doceniasz siebie i uważasz, że inni są ważniejsi, lepsi, że urodziłaś się po to, aby zaspokajać cudze potrzeby własnym kosztem? Poczucie wartości się kłania i mówi: zbuduj mnie, zbuduj…
Nie ma żadnej religi, w której by mówiono, że ludzi dzieli się na lepszych i gorszych. Nie ma żadnej książki, żadnego mądrego pana z tytułami, który kiwając groźnie palcem mówi: pojawiłaś się na świecie po to aby zrezygnować z siebie, jesteś tylko narzędziem do służenia i uszczęśliwiania osoby „x”. Czy gdybyś miała córkę, to patrząc jej w oczy – powiedziałabyś jej to?? Nie? To czemu taki przykład jej dajesz?

Numer 6
Grzech zaniedbania

Na każdym możliwym froncie… Wygląd, edukacja, własne potrzeby, emocjonalne porządki. Zgadnij kto płaci cenę za brak dbania o siebie? Nie Twój partner, który przymyka oko, nie Twoja przyjaciółka, która mówi Ci, że nie jest aż tak źle – Ty i tylko Ty! Poprzez spadek oceny własnej oraz brak komfortu z tym jak się sama ze sobą czujesz.

Numer 7
Brak pomysłu na siebie i życie

Będąc nastolatką marzyłaś o tak wielu rzeczach, myślałaś czego to nie osiągniesz gdy w końcu uda Ci się wyrwać spod kontroli rodziców, teraz nikt Cię nie kontroluje… oprócz Ciebie samej. Co stoi więc na przeszkodzie abyś powróciła do swoich marzeń, abyś zamiast podglądania i kopiowania innych odkryła siebie?

Numer 8
Który poniekąd jest powiązany z numerem 7 czyli: niska samoocena, brak poczucia wartości i brak wiary w siebie

Skoro nie wiesz w czym jesteś dobra – masz niskie poczucie wartości. Skoro masz niskie poczucie wartości – nie wierzysz w siebie. Skoro nie wierzysz w siebie – całe Twoje życie to odczuwa. Nie zrozum mnie źle – większość z nas ma problem z samooceną i poczuciem wartości i to nie jest Twoja wina, że masz taki temat do przerobienia, ale to, że nic z tym nie robisz i owszem! To jest wybór! Gdy masz zapchany zlew – nie czekasz aż się sam odepcha tylko używasz Kreta albo hydraulika, analogicznie z tym co nawala w Tobie – jest problem – odczuwasz związane z nim konsekwencje – napraw go, bo sam nie zniknie.

Numer 9
Naiwność

Krem, który usunie zmarszczki… Pigułka dzięki której schudniesz 10 kilo… Zdradzający facet, który tym razem już na pewno przestanie zdradzać itp itd Uwierz mi – ja też marzę o tym, aby były magiczne pigułki, aby można było łyknąć przed zaśnięciem i aby wszystko było poukładane po obudzeniu – ile pracy by to zaoszczędziło? wysiłku, pokonywania siebie achhhh! ale takich pigułek nie ma! Dajesz się nabrać reklamodawcom, poruszyć emocje, chcesz wierzyć, że zadziała… zamiast zakasać rękawy i zabrać się do pracy. Drogi na skróty nie ma. Powtórzę jeszcze raz: brak takowej! Im szybciej staniesz się realistką – tym szybciej podejmiesz działanie i będziesz miała efekty.

Numer 10

Siłaczką jestem…

I udowodnię całemu światu, że dam radę! Pewnie dasz, ale co z tego wyniknie? Kto zyska na tym, że „padasz na dziób” i ambicjonalnie nie prosisz o pomoc? Komu służy i pomaga to, że jesteś jak skała, że ciągle stoisz na baczność i choćby nie wiem co, ale poradzisz sobie? To bardzo wygodna postawa … dla innych…, którzy zrzucają na Ciebie swoje rzeczy i odpowiedzialność… Godne pochwały jest to, że jesteś obrotna i nie obawiasz się wyzwań, ale zasługujesz na danie sobie prawa do słabości i zajmowania się tym, ile naprawdę jesteś w stanie dźwignąć, a nie tym ile zrzucają na Ciebie inni.

Numer 11
Bycie niekonkretną

Wyobraź sobie wóz a do niego zaprzęgniete 4 konie. Jeśli nie wydasz im polecenia – nigdzie nie pójdą… Jeśli wydasz im niejasne polecenia – ruszą, ale bez konkretnego kierunku… Jeśli każdemu z nich powiesz o innym celu – rozerwą na strzępy wóz wyrywając sie do przodu oraz Ciebie – woźnicę. Podobnie w życiu. Nie cierpisz planów… Czuję Twój ból… Ale czy nie planujesz ślubu, dziecka, mebli, wakacji? To są plany. To są konkrety. To są rzeczy, bez których Twoje życie jest jak kręcenie sie w kółko bez żadnych konkretnych rezultatów.

Pewnie znalazłoby się jeszcze kilka innych kobiecych grzeszków, chętnie o nich przeczytam w komentarzach.
Plan na dzisiaj: odpuścić jeden z listy 😉

Pokuty nie zarządzam, po prostu idź i przestań grzeszyć…

serdecznie, jak zwykle
Ania Witowska

10 komentarzy. Zostaw komentarz

  • Pani Aniu, świetne podsumowanie. Mnie osobiście najmocniej uderzył punkt 11 – bardzo obrazowy, przykład z zaprzęgiem świetny. Daje do myślenia. Dziękuję 😉 Miłego dnia!

    Odpowiedz
  • mea kulpa, mea kulpa, mea maxima kulpa

    Odpowiedz
  • Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Czytałam, jakby to było o mnie, im dalej tym bardziej. Do wielu punktów doszłam sama, ale czuję niesamowitą ulgę (?), ze nie tylko ja tak mam. Dziękuję, teraz łatwiej będzie mi się z tym uporać. Powoli do przodu 🙂

    Odpowiedz
  • Kasia Łodzianka
    25 lipca 2014 12:32

    Do wszystkich grzechów się nie przyznaję, ale moim naczelnym jest niezaprzeczalnie CZARNOWIDZTWO… Przed każdym nieznanym umieram ze strachu i snuję czarne wizje wydarzeń. Stresuję się przy tym okrutnie, żołądek okręca się wokół kręgosłupa a następnie zaciska w pięść, a strach zaczyna paraliżować. I niby podążam do przodu, lecz z każdym kolejnym krokiem narasta we we mnie panika…
    Nie potrafię tego w sobie zwalczyć, a ponieważ często podejmuję wyzwania, obawiam się, że jeszcze trochę i wykończę się nerwowo 😉

    Serdecznie pozdrawiam i z pokorą przyjmę zmycie głowy oraz dobrą radę 🙂
    Kasia Łodzianka

    Odpowiedz
  • Pani Aniu, z zainteresowaniem i jakże wielkim zapałem czytuję wszelkie Pani słowa,z pewnością sądzę iż niemalże każda kobieta w jakimś stopniu jest w stanie utożsamiać się z Pani energią,odczuciami,patrzeniem na świat a nawet jak w tym wpisie. 
    Optymizm i dążenie do celu wyczuwalne w każdym kroku mijających liter…
    Piękne.

    Pozdrawiam serdecznie życząc nieustającej pogody ducha i słońca nad Pani niebem. 🙂

    Odpowiedz
  • Cieszę się, że są takie Super Babki jak Pani, które potrafią wspierać inne kobiety. 

    P.S. Dzisiaj świeto Anny, więc życzę szczęścia i pomyślności 🙂 

    Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
  • Siłaczka! to mój największy grzech.

    Odpowiedz
  • To są jakieś uwagi dla młodych, samotnych kobiet, które po przeczytaniu takich artykułów dochodzą do wniosku, że ich osobiste szczęście jest najważniejsze, że one są najważniejsze i to one mają być przede wszystkim szczęśliwe. A więc rodzą dzieci przede wszystkim dla siebie i jeśli, ten z którym ma to dziecko się nie spełnia i nie daje kobiecie szczęścia, to dostaje kopa. A co z dzieckiem? Czy ktoś dwu- trzyletniego malca zapyta czy chciałby mieć pełną rodzinę, tatę i mamę pod bokiem, na każde zawołanie, a nie tylko w dni kiedy rodzice raczą to ustalić? Wprawdzie coś nie coś Pani o tym napisała w grzechu nr 1, ale to dotyczy kobiety samotnej. Może jednak czas najwyższy zobaczyć w tym wszystkim dziecko, a nie tylko swoją potrzebę bycia szczęśliwą mamą. Kobieto, jeśli nie potrafisz żyć z jednym mężczyzną i się z nim dogadywać, to nie ródź mu dziecka. On też chciałby być ojcem na codzień, nie odbieraj mu tego, a dziecka nie pozbawiaj taty. Chcę uprzedzić komentarze. Nie jestem mężczyzną, ale babcią wnuczki, której mamusia znudziła się tatusiem, ponieważ przy nim nie czuje się szczęśliwa. Zacznijmy wreszcie potępiać rozwody, życie na „kocią łapę”, to może wreszcie rodzina coś zacznie znaczyć, nie gloryfikujmy patczworkowych rodzin, ponieważ rośnie potem społeczeństwo, które nie wie do jakiej grupy przynależy. Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  • Pani Aniu. Dzisiaj trafiłam na Pani blog i jestem pod wielkim wrażeniem)) Przeczytałam kilka artykułów zanim zdecydowałam się tu napisać komentarz. A piszę komentarz pod tym właśnie wpisem dlatego, że z powyższych grzechów, które rzeczywiście dotyczą mnie w większym lub mniejszym stopniu, grzech nr 8 jest – niestety – moim największym grzechem i od wielu lat nierozwiązywalną zagadką. Zupełnie nie potrafię powiedzieć w czym jestem (jeśli w ogóle ) dobra . Pisze Pani, że należy ten temat przerobić. Tak właśnie mam zamiar uczynić, jednak bardzo proszę o jakąkolwiek wskazówkę – przynajmniej jak zrobić pierwszy krok w kierunku rozwiązania tegoż grzechu. Tylko proszę nie pisać, że mam sobie przypomnieć co lubiłam kiedyś w młodości robić, bo dotychczasowe próby znalezienia tego „czegoś” zupełnie się nie powiodły. Próbowałam wielokrotnie. Niestety – odkąd pamiętam byłam nieśmiała i czułam się gorsza od wszystkich innych.
    Własnie kupiłam Pani książkę z nadzieją, że znajdę w niej jakąkolwiek wskazówkę do rozpoczęcia zmian w moim życiu. Jednak zanim dojdzie (być może już w przyszłym tygodniu) liczę na Pani odpowiedź.
    Pozdrawiam wszystkie kobiety, które tu zaglądają oraz Panią i  życzę powodzenia i sukcesów.
    Aleksandra

    Odpowiedz
  • Moim „grzechem” jest to że często obawiam się wyrazić swoje zdanie (jesli jest odmienne od osoby z którą rozmawiam) po prostu obawiam się krytyki i odrzucenia…pracuję nad tym i powoli mi to zaczyna wychodzić ale na razie tylko przy drobiazgach

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.
Aby kontynuować, musisz zaakceptować warunki