Jakże często słyszę TO od kobiet, które mają nadzieję, że rodzina, partnerzy, dzieci, współpracownicy zorientują się, dostrzegą brak równowagi, zauważą ilość poświęcenia… i zaczną zaspokojać ich potrzeby… ale ja się pytam dlaczego? dlaczego niby mieliby to zrobić?
Z przyzwoitości? Z dobroci serca? A może z chęci poświęcania?
Czas chyba, aby się rozprawić z całą ideą, która poświęcaniu przyświeca… Zacznijmy od tego: dlaczego robimy coś dla kogoś? – z miłości, – z chęci, aby kogoś uszczęśliwić, – pod wpływem impulsu, – aby poczuć się dobrze, wszystkie te powody są jak najbardziej słuszne i z poświęcaniem się nie mają nic wspólnego. Problem zaczyna sie wtedy, kiedy robimy to wbrew sobie, z konieczności, z obowiązku, rezygnując z własnych potrzeb, obawiając się czyjegoś odrzucenia czy też złego humoru. Problem zaczyna się wtedy, kiedy dajemy zbyt wiele i nie czujemy, że jest to w porządku.
Do poświęcanie nikt nas nie zmusza. To nasza decyzja. W dodatku decyzja, za którą nie stoją właściwe intencje. Choć to może zabrzmieć brutalnie – z reguły poświęcamy się mając nadzieję, że ktoś nas doceni z tego powodu, dostrzeże jakie wspaniałomyślne jesteśmy i … kiedyś z tego powodu nagrodzi. Czas mija, nasza cierpliwość się kończy, a poświecanie staje się coraz trudniejszym brzemieniem do dźwigania. Im dłużej to trwa, tym więcej frustracji i wewnętrznej złości rodzi….
Jedyne wyjście z tej sytuacji – to zaprzestaś się poświęcać. Tak po prostu. Z dnia na dzień przestać robić rzeczy, które uważamy, że naruszają nasze granice chęci dawania i robienia, a zaoszczędzoną uwagę przenieść na nasze własne potrzeby. Być może w pierwszym momencie ludzie, dla których to robiłyśmy zaprotestują, poczują, że odbieramy im coś, co w ich ocenie im się należy, ale jeśli naprawdę nas kochają, jeśli naprawdę im na nas zależy to uszanuja nasz wybór. Wybór, aby zrezygnować z poświęcania dla nich i aby zadbać o siebie.
KPW D
2 komentarze. Zostaw komentarz
Swietne slowa Aniu. Dziekuje
Coś w tym jest,chyba dotyczy to po
części mnie :/