Za górami za lasami czyli bajka o księżniczce, która musi uratować samą siebie

8 komentarzy

była sobie księżniczka, całkiem niebrzydka, całkiem niegłupia i na dodatek nie za siedmioma górami i lasami, ale 20 kilometrów pod Warszawą. żyła sobie w osobistej wieży własnych przekonań, chodziła do pracy (niestety ogrzewanie w zamku drogie) i codziennie wyglądała królewicza, który się zjawi, z wieży (i pracy) ją uwolni i będą żyli długo i szczęśliwie.

wszystko byłoby okay, tak jak w dobrej bajce na dobranoc, ale problem był taki, że w głębi serca księżniczka wcale nie czuła się księżniczką, nie uważała, że zasługuje na to, aby ktoś ją uratował i traktował jak królewnę

codziennie rano gdy księżniczka się budziła, pierwsze co jej przychodziło do głowy to chmary brzęczących jak komary myśli, że pewnie marnuje swój czas licząc na księcia, że niewiele jest warta, beznadziejna i choćby wsadziła na siebie tonę podkładu i dwa komplety sztucznych rzęs to książę i tak się na to nie nabierze…patrząc w lustro starała się nie patrzeć sobie w oczy, bo nie była w stanie uśmiechać się do odbicia i widzieć w sobie wartej kochania i uratowania królewny.

dni mijały jeden za drugim, kremy na zmarszczki podrożały, coraz mniej wyprzedaży było w okolicy, a królewnie coraz trudniej było ukryć pod zewnętrznymi pozorami to, że w środku coraz mniej wiary w siebie jest i w to, że będzie lepiej… coraz tęskniej wypatrywała oczy za kimś (mógłby być nawet stajenny, byleby tylko lepiej się poczuć), coraz bardziej nerwowo przeglądała kolorowe pisemka szukając sposobu jak zagłuszyć pustkę i potrzebę aby być uratowaną.

któregoś pięknego dnia cud się zdarzył (księżniczka była świeżo po wizycie u kosmetyczki) i do drzwi wieży zapukał książę. serce księżniczki zabiło mocniej (w końcu się doczekała, wszystkie problemy znikną, jest wybawiciel) gdy królewicz patrzył na nią pięknymi brązowymi oczyskami i próbował złapać za rączkę… idylla jednak nie trwała zbyt długo, bo królewicz okazał się być królewiczem pełną gębą, zaczął więc przyglądać się księżniczce pod względem prawdziwości jej księżniczkowości

zaczął zadawać pytania:

– poprzedni królewicze wybaczeni?
– hobby, pasja , zajęcie obecne?
– emocje osobiste uporządkowane?
– akceptacja i lubienie siebie?
– finanse zamkowe w porządku?
– plan na przyszłość księżniczkowego życia?
im więcej pytał tym bardziej księżniczka pąsowiała bo uzmysłowiła sobie, że królewicz nie zjawił się po to aby ją uratować, ale aby ją kochać, aby stworzyć z nią prawdziwy związek na który ona zwyczajnie nie była gotowa. przez większość swojego księżniczkowego życia szukała sposobu na to jak znaleźć księcia, który się nią zajmie zapominając o tym, że sama musi mieć coś do zaoferowania, że musi się naprawdę czuć księżniczką aby nią być…

królewicz mimo braku konkretów był bardzo wyrozumiały i zwalał wszystko na karb nieśmiałości księżniczki, ale ona z randki na randkę stawała się coraz bardziej nerwowa, niepewna, coraz więcej potwierdzeń tego, że „się nadaje” potrzebowała… zaczeła zasypywać królewicza dziesiątkami smsów o tym, że z wszystkiego jest skłonna zrezygnować, że całe życie na niego czekała, że niech tylko powie słowo… królewicz zrobił krok w tył przytłoczony odpowiedzialnością i tym, że królewna nonstop wisi na nim i domaga się uwagi co wywołało tylko zintensyfikowanie działań księżniczki i panikę, że straci to co z takim trudem upolowała…

koniec końców królewicz się wycofał, postanowił spróbować w królestwie obok gdzie podobno księżniczki lubią siebie i pracują nad  własnym poczuciem wartości i szczęściem, a nasza księżniczka? no cóż… pozostała ze świadomością, że albo uratuje samą siebie albo będzie wyglądać następnego księcia, który tak jak ona nie bardzo wierzy w siebie i szuka kogoś kto jego uratuje…

ściskam wirtualnie,

Ania Witowska

8 komentarzy. Zostaw komentarz

  • Piekna bajka-niebajka.wiele jest takich dziewczat,zapatrzonych w siebie,szukajacych partnerow,przyjazni,zwiazkow,no coz moral taki,ze trzeba inwestowac w siebie nie patrzc,nie skupiac sie jak to nie jestem i czeo mi brak,ale trzeba wyjsc sobie na przeciw,zobaczyc to czego do tej pory nie widzialam ,a moze spojrzec nie szukac milosci tylko zwyklej znajomosci,nie stawiac na milosc tylko na koleznstwo,na pomoc,a moze to nie mnie ma ktos uratowac,tylko ja moge komus pomoc,ja moge podac dlon,chocby przyniesc sasiadce zakupy,spojrzec wokol zyczliwie ,moze to ktos czeka na moj usmiech,na to ze kogos przepuszcze w kolejce,ze pomoge sie pozbierac po utracie kogos blizkiego,a moze po prostu wyjsc na spacer i zauwazyc ,ze zycie sie toczy,ze rzeka ta sama ,ze samochody znowu jada,ze przemknela chmura i slonce znowu swieci?Tyle sie dzieje…..dlaczego zagladac znowu do lusterka i liczyc ile to zmarszczek przybylo ,bo krem za drogi,a moze niech wlasnie sie powieksza moje kurze lapki dlatego ,ze sie smieje do Ciebie do slonca do padajacego deszczu.Warto inwestowac w siebie,wiem to po sobie

    Odpowiedz
  • Ja rok temu . Księżniczka .

    Odpowiedz
  • Moja bajka jakiś czas temu się rozpoczęła na nowo…

    Odpowiedz
  • Piękna bajka nie na dobranoc, a na przebudzenie:)

    Odpowiedz
  • piękna bajka- dziękuję za umieszczenie jej w internecie 🙂

    Odpowiedz
  • Pani Aniu, długo zastanawiałem się czy skomentować na kobiecym forum „”bajkę””, którą otrzymałem od mojej ukochanej. Niestety bajka się wypełniła ja w innym królestwie a Księżniczka szuka szczęścia, poczucia własnej wartości, poświęca życie samorozwojowi. Lecz jak pisze moja przedmówczyni „”Ananda”” oderwała się od rzeczywistości nie dostrzegając, po prostu „”że toczy się życie”” choć jej zapatrzenie w siebie nie polegało na zmarszczkach i wyglądzie lecz na tzw. „”bajkach””. Zastanawiam się co chciała mi przez nią powiedzieć jestem szczęśliwy cenię się i szanuję a poznając ją nie miałem też zamiaru nikogo ratować lecz po to by stworzyć związek i ją kochać lecz ona jak widać, o czym opowiada bajka nie była na to gotowa. Nie mam nic przeciwko samorozwojowi poszukiwaniu wewnętrznego szczęścia, którym można obdarowywać się i dzielić z innymi. Wycofałem się przytłoczony „”bajkami”” i budowaniem wyimaginowanego Świata, który graniczył z iluzją. Dlaczego rzeczy najprostsze są dla nas najtrudniejsze, dlaczego potrafimy być tak perfekcyjnie nieszczęśliwymi?

    Podsumowując bajki i podobne publikacje:

    „”Można być mądrym nie przeczy­taw­szy ani jed­nej książki; wierząc zaś we wszys­tko, co jest na­pisa­ne w książkach, nie można nie być głupcem. Lew Tołstoj.

    Odpowiedz
  • No to tą Księżniczką był mój domniemany Książę. Ciągle niepewny, ciągłe gadaniny, że nie zasługuje na mnie i takie tam. No i sobie poszedł. Uciekł. Przed odpowiedzialnością, lękiem. A mnie zostawił. I tak poszły się walić 4 lata przyjaźni i niby związek.

    Odpowiedz
  • Byłam księżniczką przez 6 lat. Więc mój były pseudo książę długo to wytrzymał. Teraz to widzę dopiero po roku czysto i spokojnie i czuje się jeszcze gorzej…. Bo mogło byc pięknie, chociaż nie wiem czy tak prawdziwie jak z obecnym ksieciem, któremu pierwszy raz czuje się byc potrzebna i kochana taka jaka jestem. Daje mi to duzo wewnętrznego spokoju i zahamowania moich niedorzecznych cech charakteru i bezsensownych zasad. Wszystkiego uczę się na nowo bez pospiechu, bez obietnic, bez oczekiwań 🙂 

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.
Aby kontynuować, musisz zaakceptować warunki