ten temat zgłebiam już od dłuższego czasu-temat poczucia winy i tego, że w konsekwencji uznajemy „w głowie”, że nie zasługujemy, aby dostawać, zarabiać, czy też być kochane…
każda z nas popełniła w przeszłości mniejsze lub większe grzeszki-wiesz co mam na mysli… złe decyzje, niewykorzystane sytuacje, zawiedzenie kogoś, okłamanie, zranienie, nie zrobienie czegoś w pracy/dla rodziny, bycie nie dość dobrą córką, matką, partnerką… lista mogłaby być długa, bo KAŻDY podkreslam KAŻDY coś takiego ma… coś co wywołuje w nim poczucie winy i myśli typu (uwaga!!!) nie jestem dobrym człowiekiem…
na pozór wszystko jest w porządku i nikt świadomie nie przyzna się do bycia złą osobą (-nawet przed sobą) i nie zauważa tej zależności, ale podświadomie to działa… musi działać ponieważ patrzysz na siebie poprzez pryzmat tego co zrobiłaś w przeszłości i poprzez ten filtr samą siebie postrzegasz.
jak myślisz co się dzieje gdy Twoja głowa stworzy taki skrót myślowy i zasieje coś takiego w umyśle?
ano pojawiają się tego konsekwencje, że skoro zrobiłam „to i to” i nie jestem dobra, to znaczy, że muszę się ukarać…. i odpokutować (poprzez niedostawanie/utrudnianie sobie życia/klepanie biedy/trudne związki/wstaw odpowiednie), czy widzisz proste połączenia? czy widzisz jak Twój wewnętrzny system przekonań dopasowuje Twoje postrzeganie świata i to na co uważasz, że zasługujesz, a na co nie? ktoś, kto jest winny=musi zostać ukarany, czyli np nie dostać czegoś, stracić, nie wykorzystać, zapłacić itp co więcej-cena-kara do zapłacenia nigdy nie zostaje określona, więc nigdy nie masz szansy wyjść na prostą, bo zawsze będzie coś, co wyzwoli w Tobie poczucie winy!
byc może w pierwszej chwili wzruszysz ramionami i stwierdzisz, że to bzdura, ale to może być efektem tego-jak bardzo przyzwyczaiłaś się do tego emocjonalnego bólu, który nosisz w sobie i zwyczajnie go nie zauważasz…
pytanie: od 0 do 10-jak bardzo czujesz się winna przed samą sobą? i jak bardzo uważasz, że nie zasługujesz?
jakikolwiek poziom Ci wyjdzie-przyjmij go i zaakceptuj. nie jest ani dobry, ani zły-jest Twój i pokazuje jak surowa dla siebie jesteś.
jakkolwiek trudno jest Ci uwierzyć, że dasz radę – otwórz się na odpuszczenie sobie i zaprzestanie karania się, bo skoro mogłaś nałożyć na siebie jarzmo pokutowania, to możesz je także zdjąć dostrzegając to wszystko dobre co w życiu zrobiłaś. być może nie nastąpi to dzisiaj ani jutro, ale jeśli otworzysz się na taką opcję-w końcu nastąpi na pewno
ściskam wirtualnie,
Ania Witowska
(w ramach „pokuty” możesz przesłać, udostępnić ten tekst dalej, dla kogoś, kto może mieć taki problem)
5 komentarzy. Zostaw komentarz
te poczucie winy to jest jakaś automatyczna mantra każdego dnia.Nawet nic sie nie dzieje a ja czuje sie winna.Siada mi głowa od tego, w dosłownym znaczeniu bije sie po głowie żeby wykurzyć te okropne myśli.To jest takie męczące , kompletnie zapomniałam ,że można inaczej.
Świetny tekst. Rzeczywiście nie zdawałam sobie sprawy jak głęboko towarzyszy mi poczucie winy i jak bardzo sama siebie karzę.
Poczucie winy towarzyszyło mi od dnia narodzin. Pewnie jeszcze o tym nie wiedziałam, ale analizując własne życie jestem pewna , że tak było. Jestem dzieckiem z tzw. wpadki, nie znam uczucia uścisku ojca. Brnęłam do przodu. Często dopadały mnie potwory, więc uciekałam przed nimi w maturę, studia, pracę. Miałam niejasne przeczucie, że te wszystkie przeciwieństwa niejako należały mi się, że zasłużyłam na nie. Nieudane małżeństwo, po kilku latach ucieczka w następne, równie nieudane. Chyba nawet było mi dobrze takiej maltretowanej nie tylko przez życie… a może przyzwyczaiłam się do tego. Bunt organizmu, choroba, Jedna, druga. Żyję. Wiem , że już na kredyt i zamiast cieszyć się życiem, obawiam się każdego dnia, każdej nocy, każdego telefonu i pukania do drzwi. Leki niewiele pomagają. A ja …. tak bardzo czuję się winna, że zmarnowałam swoje życie. Drugiego nie będzie…
taka_sobie, ja też żyję 'na kredyt’ i wiesz co? codziennie dziękuję za kolejny przeżyty dzień! ja też dźwigałam poczucie winy, byłam chora, nie czułam się kochana przez tatę i dość dobra i mogłabym jeszcze tak długo, ale po co? to BYŁO i któregoś dnia zdecydowałam, że nie chcę, aby TRWAŁO i zaczełam szukać dróg, aby to zmienić! nie sądzę, abyś planowała umrzeć jutro ani za tydzień, a skoro zamierzasz jeszcze trochę pożyć-to równie dobrze możesz pożyć lepiej! możesz grubą krechą oddzielić przeszłość i poszukać sposobów, aby nie zmarnować życia, które jeszcze masz przed sobą! nie poddawaj się!
Wyjątkowe słowa. Każda z nas jest uwikłana w swoim życiu w różne następstwa i zależności. Pora nauczyć sie wypływać jak oliwa elegancko na wierzch niż dawac się zmieszać, a później usilnie zbierać w całości.
Dodatkowo powinniśmy wiedzieć że z czasem zawsze możemy sie pozbierać i nic nie powinno nas niszczyć.
???