Prawo przyciagania na wesoło, czyli poproś, zaufaj, puść

3 komentarze

godzina 6 rano, wymeldowuję się z hotelu, muszę zdążyć na lotnisko i dostać się do Bangkoku, a następnie do Kuala Lumpur. w hotelu brak taksówek, a także znajomości angielskiego, postanawiam więc na wlasną rękę złapać coś na ulicy…

rozglądam się bacznie dookoła, ruch jak na tak wczesną porę ogromny, ale taksówek zero! mija 5, 10, 15 minut i nadal nic! patrzę na godzinę i myślę sobie, że jeszcze chwila i będę mogła powiedzieć tak jak Siara w Killerze “że cały misterny plan poszedł w…”. jeszcze chwila i cały mój plan dalszej podróży stanie pod znakiem zapytania!

czas nieubłaganie tika, a taksówek jak nie było, tak nie ma! unoszę głowę do nieba-halo! co jest? lecę do malezji, kupiłam bilet, wstałam, ogarnełam się i lecę! koniec, kropka! doslownie chwilę później zatrzymuje się koło mnie starszy gość na skuterku i mówi coś do mnie w lokalnym języku. zerkam ponownie w niebo-naprawdę??? tak się mam dostać na lotnisko?? no proszę….

przy użyciu ręcznego języka wytłumaczyliśmy sobie nawzajem, że muszę natychmiast na lotnisko i ile on za to chce. nadal nie dowierzam… to mały skuter, a ja mam wielką walizkę i ciśnienie czasowe! gość wziął moją torbę między nogi, wsadził mi kask na głowę i ruszyliśmy! 35 km slalomem pomiędzy autami! trzymałam się go i śmiałam do siebie! to się nazywa rozwiązanie tematu!

pomimo lekceważenia czerwonych świateł i robienia różnych dziwnych rzeczy na drodze-dowiózł mnie całą, uchachaną i przewianą wiatrem na samolot zdążyłam!

wnioski?

wszechświat jest zawsze po naszej stronie! i wspiera nas ze wszystkich sił. trzeba tylko określić czego się chce, zaufać i PRZESTAĆ KURCZOWO TRZYMAĆ SIĘ JEDNEGO ROZWIĄZANIA!! (nie wpadłabym na to, że będę śmigać skuterkiem z dziadkiem piratem drogowym na lotnisko)

możliwości dostarczenia nam tego o co prosimy jest wiele! nie ograniczajmy GÓRY, pozwólmy jej działać i zaskoczyć nas czasami… trochę nietypowymi rozwiązaniami…

(aaaa… podwózka kosztowała mnie połowę ceny taksówki-dodatkowy plus! na dodatek miałam w portfelu dokładnie tyle ile on chciał, ani jednego thb więcej)

poproś-zaufaj-puść

spróbujesz?

Ania Witowska

3 komentarze. Zostaw komentarz

  • też miałam wiele takich sytuacji, tez udawało się z nich wychodzić obroną ręką. Szczerze, wielokrotnie niebo sprzyjają nawet bez mojego większego wymuszania, godziłam się z jakąś sytuacją, rozważając w głowie – no trudno, stało się, czasu nie cofnę, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, nie teraz, to później, może tak miało być, może to miało się odłożyć w czasie, bo teraz czeka mnie coś innego, niesamowitego. I nagle okazywało się, że tak, że w zamian dostałam fajną szansę na jakąś nieplanowaną przygodę lub zwyczajnie okazało się, że okoliczności mi sprzyjały i coś co myślałam, że mnie minęło, samo się opóźniło…

    Odpowiedz
  • Wiele mamy takich chwil, tylko nie umiemy byc za nie wdzięczne losowi ?
    Wystarczy odpuścić – to takie ważne ?
    po bliżej nie określonym czasie czeka nas nagroda ?? niespodzianka ??

    Odpowiedz
  • Ja rowniez nigdy nie zawiodlam sie na pomocy , nazywam to ” z kosmosu”. Moje prosby ,ktore kieruje” tam w gore ” zawsze sie realizuja…wczesniej czy pozniej!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.
Aby kontynuować, musisz zaakceptować warunki