O recepcie na życie, która nie działa (więc może czas przestać ją stosować?)

8 Komentarzy
Ucz się, idź na studia, ciężko pracuj, a w końcu zostaniesz dostrzeżona, otrzymasz nagrodę i będziesz szczęśliwa. Brzmi znajomo? Nie wiem jak Ty, ale ja słyszałam tego typu receptę na sukces w życiu. Recepta brzmi fajnie, ale … niestety jest mało skuteczna, bo gdyby była – to nie mielibyśmy tak wysokiego odsetka ludzi po studiach nie mających pracy, wykonujących pracę poniżej ich kwalifikacji, sfrustrowanych i raczej średnio z życia zadowolonych.Co ciekawsze receptę tą przekazują nam dalej ludzie – z reguły nasi rodzice, dla których ona nie zadziałała, a mimo to – uczą nas tego i chcą abyśmy według niej żyły. Coś jest w tym wszystkim nie tak, prawda?

Rodzice zamiast cieszyć się, że jako dzieci chcemy zadawać pytania, doświadczać, rozwijać się – próbują nas zachowaniowo “ugrzecznić” i porównują do innych “widzisz jak Kasia ładnie zrobiła, czemu Ty tez tak nie możesz?” (nieważne, że to co robi Kasia kompletnie Cię nie interesuje, za to jesteś ponadprzeciętna w czymś innym). Zamiast uczyć nas, że mamy w siebie wierzyć, odkrywać nasze mocne strony – mówią: wybierz zajęcie, które będzie bezpieczne i da Ci pieniądze (nieważne, że kompletnie nie masz do tego predyspozycji). Zamiast zachęcać nas abyśmy wyrażały swoje zdanie, duszą w zarodku to co chcemy powiedzieć z obawy, że nie będziemy pasowały do reszty. Zamiast wpoić nam, że mamy prawo przeżyć życie po swojemu, znaleźć własną drogę do szczęścia – wciskają nam nie działające recepty, które nie mają prawa zadziałać i które generują coraz więcej niespełnionych i niezadowolonych ludzi.

Świat ma już dość ludzi, którzy zaciskają zęby i próbują się dopasować do zasad, które ich duszą. Świat jest zmęczony ludźmi, którzy pomimo iż czują, że te recepty nie działają – stosują je, bo nie wiedzą, że można inaczej.

A można.

Na luzie. Z łatwością. Z poczuciem, ze idziesz swoją własną drogą. Z poczuciem, że Twoje życie to coś więcej niż tylko opłacanie rachunków, codzienna pogoń, naginanie się do tego czego nie lubisz. Z poczuciem, że możesz wybrać, że możesz żyć z rozmachem, że po prostu możesz być szczęśliwa.

Takie podejście do życia jest możliwe. Piszę Ci to szczerze, bo przez wiele lat życia próbowałam zastosować tą niedziałającą receptę i gdy w końcu zaaplikowałam sobie swoją własną – zmiany, których chciałam się pojawiły.
Być może nie pasuję do typowego obrazka kobiety, trenera, być może jestem w ogólnym tego pojęcia znaczeniu “niepoprawna”, ale z całą pewnością jestem szczęśliwa i jestem w pełni sobą.

I tego właśnie Tobie życzę.

Ania Witowska

P.S. Wszystko zaczyna się od obudzenia pragnień i zadania właściwych pytań. Jak chciałabyś przeżyć życie? Do czego się odważyć? Proszę napisz mi w komentarzu

8 Komentarzy. Zostaw komentarz

  • Magdalena S
    20 lutego 2015 14:39

    Czesc Aniu
    Tak jest w tym troche prawdy, taka byla moja recepta, studia chemiczne, pracy raptem na 3 lata, dluzej nie dzialalo jakos, pozniej dziecko, totalna zmiana z praca bo na zmiany z dzieckiem sie nie da, pomyslalam o innej recepcie, zrobilam inne studia – childcare i education, moge byc pomocnikiem nauczyciela, umiem pracowac w szkole , w przedszkolu….wszystko fajnie, tylko ciezko sie przebic przez konkurencje. Gdybym miala kilka tysiecy funtow zalozylabym wlasne przedszkole, i moze zaloze, ale pewnie zakilka lat….Chce do pracy, chce drugie dziecko z partnerem, ech……cos musze zmienic w drugiej recepciebo dziala tylko czesciowo. Nie wiem za bardzo co….

    Odpowiedz
  • Hej Aniu

    Latami żyłam w takiej nasiąkniętej wpojonymi mi regułkami !kiedy próbowałam już jako dziecko swojej własnej drogi szybciutko mnie skorygowano i tak w domu ,szkole,w życiu aby tylko się nie wychylić! Komentarze były rożne ,najlepszy był mój dziadek to dopiero czarownica i jeszcze ufarbowała włosy na czarno!!! Aniu wychyliłam swój nos z czarnej dziury ,pomogłaś mi swoimi warsztatami,narzędziami,wspólnymi dyskusjami w grupie i dzień za dniem odkrywałam kim jest Jolanta,czego chce ?jak ma wyglądać moje życie? 

    Zrezygnowałam z autopilota …zaczęłam od zmian ,od pokochania akceptacji i szacunku do siebie! Jestem dumna z siebie i tego co mnie tworzy! Jestem szczęśliwa mimo tego ze nie było to na rękę wielu osobom , ale w końcu to moje życie ! To mój dar od Boga i pragnę żyć najlepiej jak umie ! Aniu to przygoda mojego życia ,spotkanie z Toba! Udowodniłaś ze można inaczej jak się tylko pragnie i wierzy!
    Wspaniałości Aniu i dzięki ze jesteś !
    Jola <3

    Odpowiedz
  • To prawda. Rodzice wpajają takie a nie inne wartości, a potem przez długie lata my się nimi kierujemy. Najgorsze, że to samo robimy z własnymi dziećmi. Na szczęście ja się obudziłam, kiedy mój syn zapytał: ” Mamo czy Ty w szkole lubiłaś rysować? wiem że nie. Dlaczego mnie do tego zmuszasz? Nie lubię tego i nie będę robił nic ponad to co muszę bo jest w programie. Wystarczy mi ta ocena którą mam. Powtarzasz mi, że uczę się dla siebie a nie dla innych. Czy mogę robić to co mnie interesuje? ” Po takiej wypowiedzi zmieniłam swoje nastawienie, bo dziecko ma rację 🙂 Pragnę, aby on robił to co lubi i wchodząc w dorosłe życie miał swoje zainteresowania i dążył do swoich własnych celów, a nie moich ambicji czy niespełnionych marzeń. Chwalę swoje dzieci za indywidualność, że pokazują to co lubią robić, że nie chowają się z tym (tak jak ja przez lata). Świetny wpis Aniu. 

    Odpowiedz
  • Wszystko co piszesz Aniu jest świętą prawdą i tym modelem również potraktowali mnie rodzice ( wiem, że chcieli dla mnie najlepiej, ale…). I wiem jak chciałabym przeżyć swoje życie i na co się odważyć 🙂 to już coś prawda? 🙂 Ciężko jest wtedy kiedy to wszystko obija się nieco o rzeczywistość. Chciałabym mieć własny biznes – nie mam pieniędzy. Chce na niego zarobić – nie ma pracy (tz. baaardzo trudno ją znaleźć. Jestem świetnie wykształcona, ale jak to napisałaś jestem w stanie pracować duużo poniżej moich kompetencji byle tylko na niego zarobić 🙂 Wiec jeśli obudziłam w sobie odpowiednie pragnienia i zadałam mnóstwo pytań w moim przekonaniu właściwych to jeszcze jest ta “szara rzeczywistość”. Ona oczywiście mnie nie powstrzyma 🙂 Ale niestety muszą wziąć ją pod uwagę mając rodzinę, rachunki itp…… Wiem, że wiele kobiet idzie na żywioł i dają radę, odnoszą sukcesy, ale nie wszystkim się udaje. Jestem ostrożna, po prostu 🙂 Tylko nie pisz proszę, że ludziom ostrożnym (nie zalęknionym!) jak ja nie spełniają się marzenia! 🙂 Pozdrawiam, Ty i Twoj blog jesteście super!

    Odpowiedz
  • 1. wystartowac z wlasnym biznesem za rok
    2. miec (w koncu!) wiernego i kochajacego faceta
    3.podrozowac i zwiedzac swiat
    4.byc szczesliwa

    Odpowiedz
  • Witaj Aniu ;-)))
    Od jakiegoś już czasu staram się iść własną inną drogą…Nie jest to łatwe i wciąż jeszcze potykam się na tej drodze…
    Gdy byłam mała…chciałam być Cyganką a późnij włóczęgą ;-)))
    Pasjonowało mnie takie życie “w drodze” kojarzyło mi się z wolnością…
    Dziś marzę o domku z ogródkiem pod lasem ;-))) który dawałby mi poczucie bezpieczeństwa, był miejscem do którego zawsze mogę wrócić ale na dnie serca wciąż gdzieś tli się marzenie o byciu… “włóczęgą”

    Odpowiedz
  • Prawda. Tylko co ma zrobić 25 letnia magister, od pół roku szukająca pracy bądź stażu ze swoim ogromnym poczuciem utraty najwspanialszej części życia na coś, co i tak nie miało sensu, jak się okazuje. Rodzice chcieli dobrze, dali możliwość studiowania dziennie. Do niczego konkretnego nie zmuszali… Studiowałam pilnie, stypendia, dyplom z wyróżnieniem. Dodatkowo ukończona szkoła policealna… Do czego mi to teraz? Nawet jeśli lubiłam to co studiowałam… Byłam z siebie dumna… Słowo klucz byłam…. Teraz jest coraz gorzej… Lepiej wyszły moje koleżanki po zawodówce znalazły pracę i mogą myśleć o własnym kącie i rodzinie…

    Odpowiedz
  • Aniu w 100% zgadzam się z Tobą. Jestem idealnym przykładem, wychowana na grzeczną dziewczynkę, często w domu mówiono mi, że nie raz warto nie odzywać się, przemilczeć, żeby komuś nie podpaść. Byłam cichą, grzeczną dziewczynką, która w domu pomagała zajmować się młodszym braciszkiem i oczywiście we wszystkim musiałam mu ustępować, bo on jest młodszy i jeszcze nie rozumie. Szkołę średnią wybrała mi ciotka – nauczycielka, maturę chciałam zdawać z rosyjskiego, ale inna ciotka nagadała moim rodzicom, że to język nie przyszłościowy i musiałam zdawać z ang. dzięki temu mam 2 na świadectwie maturalnym. Na studia chciałam iść z rachunkowości lub księgowości to moja bajka ale na uczelniach państwowych nie było tego kierunku wiec poszłam na taki, na który trzeba było zdawać matmę na egzaminie bo tylko tam miałam szanse się dostać. Skończyłam studia, które z księgowością nie mają nic wspólnego, jestem mgr inż i co z tego??? mogę programować maszyny, urzędzenia tzn. nie mogę bo programowanie to nie mój konik i nie zmuszę się żeby umieć więcej nic wymagano na studiach czyli nie wiele. Zrobiłam staż w urzędzie w dziale informatycznym, później pracowałam jako sekretarka, już tutaj troszkę czułam się spełniona a obecnie pracuję w biurze podawczym urzędu i nie jest to praca moich marzeń, ale cóż. Wyszłam za mąż, mam wspaniałego synka. Zrobiłam kurs z księgowości, mam certyfikat:) Jestem księgową, ale boję się zmienić pracy….!!! Zarabiam dobrze, moje dziecko wymaga leczenia, w tym roku czekają go jeszcze dwie operacje, nie mogę tak ryzykować, że przez moje szukanie pasji stracimy płynność finansową. Nie ma co się oszukiwać, w prywatnej firmie, biurze rachunkowym nie wezmę sobie miesiac wolnego zeby zaopiekowac sie dzieckiem, a w obecnej pracy nie będzie to stanowiło żadnego problemu. Nadal moim marzeniem jest praca w rachunkowości i wierzę, że kiedyś je spełnię ale nie wiem co muszę zrobić, żeby mieć odwagę wprowadzić taką zmianę w życiu. 

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wprowadzić prawidłowy adres e-mail.
You need to agree with the terms to proceed

Menu