Historia czarnej walizki, czyli nieważne co, zawsze ufaj, że będzie dobrze…

3 Komentarze

powrót z wakacji nigdy nie jest fajny, coś się kończy, trzeba wrócić do rzeczywistości, ale ja czułam się tak naładowana ilością wrażeń, niesamowitych emocji i wdzięcznością, że nawet perspektywa 13 godzinnego lotu mnie nie przerażała…

na lotnisku okazało się, że będę leciała ogromniastym piętrowym samolotem i że mam do dyspozycji miejsce leżące więc dużo większy komfort i szanse na przeżycie tych 13 godzin w powietrzu.

lot zleciał szybko. część przespałam, część przeoglądałam-oferta filmów na pokładzie calkiem niezła, do tego smaczne jedzenie serwowane przez przemiłą malezyjską obsługę.

po wylądowaniu i godzinnym staniu przy taśmie okazało się, że zgubiono mój bagaż. stojąc do okienka, aby złożyć skargę czułam jak dopada mnie masakryczne zmęczenie, zimno (wszystkie ubrania w bagażu głównym) i trudna do opanowania wściekłość (tak, tak, potrafię wpadać w szał) czy naprawdę tak trudno jest dostarczyć pasażera razem z bagażem z punktu A do punktu B?

wrrrrrr mordercze instynkty załączyły mi się na maxa… spotęgowane dodatkowo zespołem (wiadomo jakich) napięć

gdy się okazało, że przez zamieszanie z bagażem spóźnię się na kolejny lot i muszę kupić nowy bilet (nie był tani!) i odczekać kolejnych kilka godzin na lotnisku załączyła mi się chęć zamordowania gościa w obsłudze i jednoczesna chęć rozpłakania się z bezradności… ja chcę do domu….! to było moje jedyne pragnienie…

po 20 minutowym kryzysie, w czasie którego miałam problem, aby zdzierżyc samą siebie zrobiłam proste ćwiczenie z odwracaniem uwagi i ze spojrzeniem na BIG PICTURE (szerszy obraz ) minuta po minucie czułam jak emocje mi się uspokajają i chęć narzekania i biadolenia zaczęła zastępować myśl, że na pewno stoi za tym coś dobrego…

gdy po blisko 24 godzinach dotarłam do domu nie było we mnie nawet śladu po morderczych zamiarach i żalu za walizką… powtarzałam sobie w myślach, coś dobrego MUSI za tym stać, coś dobrego MUSI to dla mnie oznaczać…

dwa dni później moja walizka wraz z całą zawartością się odnalazła! ale to nie koniec… linie lotnicze w ramach odpowiedzi na mojego emaila i opis całej sytuacji zdecydowały się dać mi darmowy przelot do dowolnie wybranego miejsca! czyli mogę zaplanować kolejne wakacje…

czy to tylko szczęście?

osobiście nie wierzę w coś takiego! natomiast wierzę w naszą umiejętność reagowania na sytuacje i kreowania naszej rzeczywistości. mogłam zostać w tym stanie wściekłości na najbliższe dni i tygodnie, opowiadać wszystkim dookoła jak to linie lotnicze zepsuły mi wakacje gubiąc mój bagaż…
ale mogłam też zmienić swoje podejście… skupić się, przesunąć swoją uwagę na to co było dobre i pozwolić Wszechświatowi się wykazać…

wybrałam drugą opcję i muszę przyznać, że uwielbiam jej rezultat! mam kolejny powód do wdzięczności! sposób myślenia, reagowania i oczekiwania czegoś dobrego po raz kolejny pokazał mi jak bardzo mamy wpływ na to co się w naszych życiach dzieje…

zaufaj… że niezależnie od tego co Ci się przydarza, stoi za tym coś dobrego
zaufaj magii życia, daj jej kredyt zaufania… a obiecuję Ci, że ona spłaci Ci go z nawiązką

ściskam wirtualnie

Ania Witowska

3 Komentarze. Zostaw komentarz

  • co to jest big picture? jak to się robi? 🙂

    Odpowiedz
  • …. i z całego serca zrozumie to ten, kto przeczytał “Alchemika” Coelho … wystarczy, że uwierzysz w to o czym marzysz, a cały wszechświat działa potajemnie aby to marzenie spełnić ….
    Nie marzyłaś o tym domu, to była chęć fizjologicznego wypoczynku, tak naprawdę marzyłaś o podróżach, i dzięki temu, że wykazałaś spokój i wdzięczność w tamtej chwili – spotkała Cię nagroda ???

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wprowadzić prawidłowy adres e-mail.
You need to agree with the terms to proceed

Menu